W minionym sezonie Ruch Chorzów niemal do ostatniej kolejki walczył o awans do ekstraklasy i finalnie udało mu się zrealizować cel. Tylko że początek przygody z najwyższą klasą rozgrywkową nie należy do wymarzonych. Po 12 meczach zajmuje odległe 17. miejsce z dorobkiem zaledwie ośmiu punktów. Na taki wynik składają się jedno zwycięstwo, pięć remisów i aż sześć porażek. Eksperci podkreślają, że drużyna wpadła w dołek i potrzebuje odbudowy, głównie mentalnej. Z tym stwierdzeniem nie zgadza się trener chorzowskiej ekipy.
Jarosław Skrobacz udzielił wywiadu dla "Faktu", w którym podsumował dotychczasowe wyniki drużyny. Wprost stwierdził, że w niektórych meczach zespół faktycznie zawiódł, ale w innych po prostu brakowało szczęścia, a to jest kluczowe w futbolu.
- Kiedy przegrywamy zdecydowanie, do nikogo poza sobą nie możemy mieć pretensji. Jednak było kilka spotkań, kiedy ewidentnie brakowało nam szczęścia, skuteczności. Bardzo mnie boli przegrana z Jagiellonią. Stwarzaliśmy sytuacje, prowadziliśmy grę, a dostaliśmy przypadkowo strzeloną bramkę po rykoszecie i przegraliśmy 0:1. Do tego kilka remisów, gdzie można się było pokusić o dowiezienie zwycięstwa, jak w meczu ze Stalą Mielec. Chcąc wygrywać, nie możesz nie marnować swoich szans i pozwalać rywalom na strzelanie goli w końcówce - podkreślał.
Mimo wszystko szkoleniowiec jest przekonany, że drużyna ma potencjał, by zacząć zwyciężać w ekstraklasie. Nie trzeba dokonywać wielkich roszad. - W drużynie cały czas jest ogień i wiara. Patrząc na tabelę, dla nas bardzo ważna będzie końcówka rundy i spotkania z drużynami, które - być może - będą również zamieszane w walkę o utrzymanie. Zagramy z Koroną, z Cracovią i z ŁKS-em. Sprawa jest prosta. Potrzeba nam zwycięstw i w tych meczach musimy ich poszukać - kontynuował.
Na koniec Skrobacz złożył jasną deklarację. Wprost stwierdził, że Ruch utrzyma się w ekstraklasie, choć postawił jeden warunek. - Jestem o tym przekonany. Oczywiście przy założeniu, że w końcówce rundy zdobędziemy tyle punktów, ile sobie założyliśmy. Jeżeli to się uda, a wierzę, że tak będzie, to zimą jeszcze wzmocnimy drużynę. Wiemy, co nas boli i potrafimy sprawić, żeby zespół wiosną był jeszcze silniejszy - zakończył.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Najbliższe spotkanie nie będzie łatwe dla Ruchu. Już w sobotę 4 listopada zmierzy się z Lechem Poznań. Niekwestionowanym faworytem będzie wielkopolski klub. Dodatkowo będzie miał przewagę własnego stadionu, więc chorzowskiej drużynie o urwanie choćby punktu może być bardzo trudno.
Komentarze (3)
Szorują po dnie Ekstraklasy. Niedługo wszystko może się zmienić. Jeden warunek
przed akcją bramkarza był faul napastnika Ruchu na obrońcy i powinien być wolny dla Śląska
zamiast karnego dla Ruchu - jak wyjaśniał ekspert Canal+