Po 72 dniach od ostatniego meczu z Francją na Euro reprezentacja Polski wróciła do gry. Czwartą edycję Ligi Narodów rozpoczęła od wyjazdowego starcia ze Szkocją. - Steve Clarke potrafi budować drużynę i od razu widać, że jest ona zorganizowana. Musimy się tego spodziewać, tak samo gorącego wsparcia fanów - mówił Michał Probierz, dla którego był to dwunasty mecz w roli selekcjonera dorosłej kadry narodowej.
Szkoleniowiec postawił na dość ofensywne zestawienie pierwszej jedenastki, albowiem środek pola stworzyli Piotr Zieliński, Kacper Urbański i Sebastian Szymański. - Na pewno nie chcemy się w jakikolwiek sposób cofać. Chcemy wykorzystać te sześć meczów po to, żeby wygrywać i prezentować się dobrze, ale też przygotowywać się do eliminacji mistrzostw świata - deklarował Probierz.
To przyniosło owoce już w ósmej minucie. Za sprawą wysokiego pressingu na połowie rywala piłkę kapitalnie odebrał Kacper Urbański. Robert Lewandowski przekierował ją do Sebastiana Szymańskiego, a ten skorzystał z wolnej przestrzeni w odległości 25 metrów od bramki rywala. Zdecydował się na uderzenie na tyle kąśliwe, że piłka po nieprzyjemnym koźle odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
Mecz był trudny, pełny walki, a miejsca na boisku nie było za dużo. Szkoci braki piłkarskie próbowali nadrobić intensywnością i fizycznością. Ich siłą zawsze były stałe fragmenty gry, o czym przekonaliśmy się w 23. minucie. Polacy zgubili we własnym polu karnym krycie Scotta McTominay'a w momencie rzutu wolnego z boku boiska. Były gracz Manchesteru United z bliska pokonał Marcina Bułkę, ale na szczęście przy pierwszym kontakcie z piłką zagrał ręką, więc sędzia po analizie VAR anulował tego gola.
Biało-Czerwoni mieli coraz większe problemy, aby dłużej kontrolować piłkę. Fatalnie prezentował się zwłaszcza Jakub Kiwior, który tylko w pierwszej połowie popełnił cztery błędy, które mogły - nawet powinny - skutkować poważnym zagrożeniem bramki Marcina Bułki. Gracz Arsenalu w przerwie został zmieniony. Zastąpił go Sebastian Walukiewicz.
Polacy fantastycznie zaczęli pierwszą połowę i tak samo ją skończyli. W 44. minucie Nicola Zalewski ruszył na przebój po podaniu Zielińskiego. Gracz Romy wpadł w pole karne i został zahaczony przez rywala. Padł na murawę, a arbiter Glenn Nyberg wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Robert Lewandowski. To dość niecodzienne, że po tak słabej grze schodziliśmy na przerwę, prowadząc 2:0.
Kadra Probierza zbytnio się jednak rozluźniła w przerwie a to spowodowało natychmiastowe konsekwencje. Już 20 sekund po wznowieniu gry Szkoci zmniejszyli straty. Po zagraniu w nasze pole karne nastąpiło spore zamieszanie. Nagle do strzału doszedł Billy Gilmour, który mocnym uderzeniem pokonał Marcina Bułkę. Druga połowa zaczęła się więc najgorzej, jak tylko mogła.
Biało-Czerwoni potrzebowali kilku minut, aby otrząsnąć się po mocnym początku Szkotów, ale to się udało. Pierwszy kwadrans po przerwie zamknęliśmy bardzo dobrą akcją od własnej bramki, którą strzałem zakończył Sebastian Szymański. Pomylił się o centymetry. Wtedy dopiero po raz pierwszy Polacy przejęli realną kontrolę nad meczem.
Wówczas nic nie zapowiadało tego, co stanie się w 76. minucie. Groźną stratę w momencie szansy na wyjście z kontrą zanotował Jakub Piotrowski. Szkoci skorzystali z miejsca na naszej połowie i bez problemu wjechali w pole karne. Anthony Ralston wyłożył piłkę z prawej strony na piąty metr do Scotta McTominay'a, który nie miał problemu z pokonaniem bezradnego Marcina Bułki, doprowadzając do remisu.
W końcówce wydawało się, że bardziej zdeterminowani są Szkoci i to oni mocniej atakowali w doliczonym czasie gry. W 96. minucie na bramkę rywali ruszył jednak Zalewski. Wybiegał już ku linii końcowej, ale spóźniony w swojej interwencji defensywnej był Grant Hanley. W ten sposób gracz Romy wywalczył drugi rzut karny w tym meczu i tym razem to on egzekwował jedenastkę. Po rękach bramkarza, ale piłka wpadła do siatki ku wielkiej radości naszej drużyny oraz wszystkich Polaków na trybunach!
W końcu wybrzmiał oczekiwany ostatni gwizdek. Reprezentacja Polski po raz pierwszy od 1965 r. wygrała ze Szkocją. Dokonała tego w ostatnich minutach na Hampden Park w Glasgow, triumfując 3:2. To cudowne - mimo średniej gry - otwarcie Ligi Narodów. W niedzielę Biało-Czerwoni zmierzą się z Chorwacją.