Tak Polacy zaskoczyli Szkotów! Magiczna chwila w Glasgow

Michał Probierz postawił na bardzo ofensywny skład w meczu ze Szkocją i to przyniosło efekt już w 8. minucie spotkania! Kapitalny przechwyt, szybkie rozegranie i strzał z dystansu Sebastiana Szymańskiego - tak właśnie wyglądał gol dla reprezentacji Polski! Biało-Czerwoni prowadzili 1:0, ale w kolejnych minutach padły kolejne trafienia, zarówno dla naszej ekipy, jak i rywali. Ostatecznie nasza kadra wygrała 3:2 i zdobyła trzy punkty.

72 dni - tyle musieliśmy czekać na kolejny mecz reprezentacji Polski. W czwartek Biało-Czerwoni rozpoczęli walkę o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów. Ich pierwszym rywalem była Szkocja, a więc teoretycznie najłatwiejszy rywal w grupie. Kibice liczyli więc, że uda się wygrać to starcie, choć bilans bezpośrednich meczów nie jest naszym sprzymierzeńcem - w XXI wieku obie ekipy grały ze sobą pięciokrotnie. Bilans? Cztery remisy i wygrana 1:0 przeciwników.

Zobacz wideo Glasgow gotowe na mecz. Na miejscu Polscy kibice

Kapitalny początek Polaków. Szymański daje prowadzenie już w pierwszych minutach

Michał Probierz zdecydował się na mocno ofensywny skład. Przesunął Piotra Zielińskiego na pozycję cofniętego rozgrywającego. Na boisku zabrakło natomiast typowego defensywnego pomocnika. I taka taktyka przyniosła efekt.

Mecz zaczął się dla Biało-Czerwonych jak marzenie. Choć początkowo to Szkocja próbowała nadać tempo rywalizacji, to już w 8. minucie Polacy wyszli na prowadzenie. Wszystko zaczęło się od odbioru Kacpra Urbańskiego. Przejął piłkę, którą posiadał Gilmour i podał ją do Roberta Lewandowskiego.

Napastnik był atakowany przez rywala więc natychmiast przekazał futbolówkę do Sebastiana Szymańskiego. A ten zszedł nieco do środka i niespodziewanie dla rywali... huknął z dystansu. Ten strzał był nie do obrony, bramkarz nie miał absolutnie szans! Był to czwarty gol dla polskiego pomocnika w reprezentacji.

- Jest bramka dla reprezentacji Polski! (...) Ten moment, ten odbiór, tu się napędziła akcja. (...) Gunn bez żadnych szans, choć wyciągnął się jak struna - podkreślali komentatorzy. 

Kolejne minuty przyniosły jeszcze większe emocje 

W 44. minucie Polacy podwyższyli prowadzenie. Tym razem rzut karny na bramkę zamienił Robert Lewandowski, dzięki czemu do szatni schodziliśmy z dwubramkową zaliczką. Tylko że już w pierwszej minucie po przerwie dostaliśmy potężny cios. Szkoci szybko ruszyli do ataku, skorzystali z błędów i dezorientacji Biało-Czerwonych i zdobyli gola kontaktowego za sprawą Billy'ego Gilmoura. Co gorsza, na tym nie zamierzali się zatrzymywać. Brutalnie wykorzystywali potknięcia naszej kadry. I w 76. minucie doprowadzili do wyrównania. Bramkę na 2:2 zdobył Scott McTominay. 

Taki wynik nie utrzymał się do końca. Bohaterem został Nicola Zalewski. W samej końcówce wywalczył kolejny rzut karny i tym razem sam podszedł do piłki. Bramkarz wyczuł jego intencje, ale nie zdołał obronić strzału. Tym samym Polacy wygrali 3:2. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.