Rozczarowanie - to słowo wystarczy, by opisać grę reprezentacji Polski w 2023 r. Konsekwencją są kompletnie nieudane - choć jeszcze nie całkowicie stracone - eliminacje do Euro 2024. Teraz przed kadrą Michała Probierza baraże o awans, które odbędą się w marcu. Ten rok Biało-Czerwoni kończyli meczem towarzyskim z Łotwą na Stadionie Narodowym. Meczem, który publiki ani nie przyciągnął, ani nie porwał.
Polacy dobrze weszli w spotkanie i zaczęli od kilku strzałów na bramkę Łotyszy. Szczęścia próbowali Robert Lewandowski i Sebastian Szymański, ale dobrze między słupkami radził sobie Rihards Matrevics. Strzelić gola udało się w siódmej minucie, gdy Nicola Zalewski dośrodkował w pole karne, a Przemysław Frankowski skorzystał z dezorientacji rywala i pokonał bramkarza.
Polacy posiadali inicjatywę oraz przewagę, ale po golu pojawił się przestój, a piłkarze Michała Probierza dopasowali się poziomem do przeciwnika. Mieli też duże problemy z atakiem pozycyjnym, przez co często selekcjoner wpadał w nerwy przy linii bocznej.
Łotysze kilka razy znaleźli sposób na wyjście spod pressingu i umieli ruszyć z akcją. Oddali jeden celny strzał w pierwszej połowie, konkretnie w 35. minucie po rzucie rożnym, gdy próbę Antonijsa Cernomordijsa obronił Łukasz Skorupski.
Ostatnie pięć minut były całkiem dobre w wykonaniu Polaków - najpierw uderzenie Zalewskiego po dośrodkowaniu znakomicie wybronił Matrevics, a potem bramkarz Łotwy sparował przed siebie uderzenie Frankowskiego. Jeśli kogoś mogliśmy docenić za mecz z Łotwą, to zdecydowanie obu wahadłowych, czyli Zalewskiego i Frankowskiego. Polacy oddali aż trzynaście strzałów, z czego osiem celnych.
Druga połowa stała pod znakiem debiutów. Od 46. minuty w bramce zagrał Marcin Bułka, kwadrans później na boisku zameldował się Karol Struski, a w 78. minucie wszedł Bartłomiej Wdowik.
Polacy świetnie zaczęli drugą połowę. W 48. minucie Zalewski przeprowadził akcję indywidualną na lewej stronie, po czym dośrodkował piłkę w pole karne. Tam do piłki wyskoczył Lewandowski, bez trudu pokonując Matrevicsa. Polacy szukali kolejnych bramek, natomiast poza problemami z atakiem pozycyjnym pojawiały się błędy techniczne. Łotysze mieli swoje momenty, co irytowało Probierza. Selekcjoner non stop krzyczał i przekazywał uwagi zawodnikom.
Zdecydowanie najlepiej w kadrze wyglądał Zalewski, który poza dwiema asystami często pokazywał się do gry, współpracował z Jakubem Kiwiorem i całą formacją ofensywną, a poza tym nie bał się wchodzić w pojedynki. Niestety opuścił boisko z urazem po groźnym faulu ze strony Cernomordijsa. Z dobrej strony pokazywał się także debiutant Bułka, który po rykoszecie z rzutu wolnego popisał się dobrą interwencją. Bramkarz Nicei musiał zmagać się z większą liczbą ataków od rywali, ale za każdym razem był skuteczny.
Zwycięstwo nad Łotwą kończy gorzki rok dla reprezentacji Polski. Rok z nieudanymi eliminacjami. Teraz przed Biało-Czerwonymi oczekiwanie na drugą połowę marca 2024 r., kiedy zagrają w barażach o awans na Euro 2024. Pierwszym rywalem będzie Estonia, potencjalnie drugiego wyłoni mecz między Walią a jedną z wylosowanych drużyn z grona Finlandia - Islandia - Ukraina.
Komentarze (9)
Polacy kończą rok zwycięstwem. Bohater mógł być tylko jeden