To było zaraz po meczu. Piotr Zieliński czekał na wywiad z Marcinem Lepą, reporterem Polsatu Sport. Ofensywny pomocnik reprezentacji Polski, który zaliczył stratę przy pierwszym golu dla Mołdawii, stanął centralnie pod trybuną, gdzie w trakcie meczu siedzieli polscy kibice, którzy od razu po meczu nie wyszli ze stadionu. No i się zaczęło...
- Podróżujemy za wami po całym świecie. Trzy dni jechałem tutaj PKS-em, zwróćcie mi k...a teraz za bilet. Nawet nie podeszliście do kibiców. Co wy odpier... - krzyczał w kierunku Zielińskiego jeden z kibiców. - No jak nie podeszliśmy, przecież byliśmy - odpowiedział mu Zieliński, co tylko bardziej rozjuszyło i tak już wściekłego kibica. - Co byliście, jak byliście? Jeśli masz odwagę, stań teraz przed kamerą i przeproś. Wstyd k...a - usłyszał pomocnik reprezentacji Polski.
Nie wiemy, czy Zieliński przeprosił kibiców w Polsacie Sport, ale później, gdy pojawił się w strefie wywiadów, winę za wtorkową porażkę z Mołdawią brał na siebie. - Zawaliłem. To ja obudziłem zespół z Mołdawii. Biorę winę na siebie. Nie można robić takich strat. To ja źle przyjąłem piłkę, chciałem później ratować sytuację, ale się nie udało. Rywale czekali na ten moment i się doczekali. To od mojego banalnego błędu wszystko się zaczęło - wzkazał Zieliński.
Polska po trzech meczach zajmuje czwarte miejsce w grupie E. Teraz kolejne spotkania w eliminacjach zagra we wrześniu. Najpierw u siebie z Wyspami Owczymi, a kilka dni później na wyjeździe z Albanią.