Polska przegrała na wyjeździe z Czechami 1:3 w pierwszym meczu eliminacji do mistrzostw Europy 2024. Biało-czerwoni rozegrali fatalne spotkanie, tracąc pierwszą bramkę już w 28. sekundzie. Po trzech minutach było już 2:0 dla gospodarzy.
Zapytaliśmy czołowych czeskich dziennikarzy, co ich zdaniem było kluczem do odniesienia zwycięstwa przez drużynę Jaroslava Silhavy’ego. - Nie będę oryginalny. Początek spotkania był decydujący. Genialnie to się dla nas ułożyło. Szybkie dwa gole, a potem mogliśmy spokojnie grać zespołowo w obronie. Zawodnicy pomagali sobie w kryciu Roberta Lewandowskiego i to wystarczyło - ocenił Ondrej Zlamal z portalu czech4sport.cz.
W pierwszym składzie czeskiej reprezentacji zagrało aż pięciu piłkarzy z rodzimej ligi. Zdaniem naszych rozmówców, miało to duży wpływ na obraz spotkania. - To był ważny krok trenera Silhavy’ego, który zdecydował się ułożyć jedenastkę z piłkarzy występujących w czeskiej lidze, którzy są w najlepszej formie. Zachował tym samym pewne „automatyzmy", które dobrze sprawdzają się w ligowych rozgrywkach. Ci piłkarze po prostu świetnie się znają i rozumieją na boisku, co udowodnili w piątek - mówi Jaroslav Plasil z Czech Radio.
W podobnych słowach wypowiada się Zlamal. - Czeskie media doceniają decyzję selekcjonera o wyborze młodych zawodników do wyjściowej jedenastki. Trener wolał postawić na zawodników w formie, młodych chłopaków, którzy zgrali naprawdę dobrze, bez zbędnego respektu. Najczęściej wyróżnia się nazwiska Juraska i Cvancary, ale docenia się także pracę zespołową całej reprezentacji - mówi czeski dziennikarz.
Od pierwszej minuty mecz przeciwko biało-czerwonym rozpoczęło trzech zawodników Sparty Praga (Jan Kuchta, Tomas Cvancara i Ladislav Krejci) i dwóch ze Slavii Praga (David Jurasek i Tomas Holmes).
Nasi rozmówcy są zdziwieni postawą polskiej reprezentacji. - Najbardziej zaskoczył mnie w polskiej drużynie niewidzialny Robert Lewandowski i chaotyczna defensywa. Czescy środkowi obrońcy zagrali świetnie przeciwko waszemu kapitanowi. Nie wiedział, jak się odnaleźć - przyznaje Michał Kvasnica z Denik Sport.
- Zaskoczyła mnie słaba polska obrona. Czesi mieli dużo miejsca na kontry, nie byli wystarczająco zamknięci. Polacy mieli częściej piłkę przy nodze, ale wszystkie ataki i stałe fragmenty gry były nieskuteczne. Z waszej strony nie było żadnego elementu zaskoczenia. Czechom bardziej zależało na wygranej - uważa Zlamal.
Czy czescy kibice spodziewali się tak łatwej wygranej ich ulubieńców? - Nikt nie mógł spodziewać się dwóch bramek w pierwszych trzech minutach, co sprawiło, że był to bardzo nietypowy mecz. To dwa najszybciej strzelone gole w historii reprezentacji Czech (od 1993 roku) - przypomina Zlamal.
- Zdecydowanie nie spodziewaliśmy się tak łatwej wygranej. Nasi kibice są zaskoczeni dobry wynikiem, a jeszcze bardziej grą reprezentacji. Mamy wiele nowych twarzy w składzie, a fani zakochali się na nowo w tej drużynie. Kibice przekonali się do trenera Silhavy’ego - przyznaje Kvasnica.
W Czechach panuje euforia po wygranej nad Polską. - Porównuje się to spotkanie do pojedynku z Grecją we Wrocławiu podczas Euro 2012, gdzie także zaliczyliśmy świetny początek meczu. Przy okazji oba starcia łączy także fakt, że trenerem Greków był wówczas wasz obecny selekcjoner Fernando Santos - wskazuje Plasil. W tamtym spotkaniu Czesi ograli Greków 2:1. Zaskoczyli rywalki tak, jak w piątek Polaków, strzelając gole już w 3. i 6. minucie.
Zlamal nie rozumie, dlaczego Polacy zagrali aż tak katastrofalnie. - Myślę, że Polska musi bardzo mocno poprawić obronę, reakcja po stracie pierwszej bramki też była słaba. Tak doświadczona drużyna powinna spisać się znacznie lepiej - kończy.
- Jeśli zdobędziesz dwa gole na tak wczesnym etapie meczu, dużo łatwiej jest grać i wygrywać. Dobór graczy do tych kwalifikacji jest doskonały. W piątek w kadrze mieliśmy czterech debiutantów (nie licząc meczów towarzyskich) z rocznika 2000 i młodszych. Wykorzystaliśmy też formę, grając dobrze znającymi się i rozumiejącymi zawodnikami Sparty - mówi nam Jakub Dobias z portalu 11hacks.net.
- Najbardziej zaskakujące było to, jak nasza obrona mogła złagodzić wpływ Lewandowskiego na grę Polaków. Nie mieliśmy środkowych obrońców w formie. Mimo to trener wybrał odpowiednią mieszankę zawodników, którzy są agresywni i intensywni, choć wątpliwe jest, czy występ na środku obrony to najlepsza opcja dla Krejciego i Holesa. Obaj to jednak głównie defensywni pomocy - wskazuje Dobias.