Juergen Klopp to jeden z najlepszych trenerów na świecie. Największe sukcesy odnosił z Borussią Dortmund czy Liverpoolem. Mowa m.in. o wygranej w Lidze Mistrzów, a także o trzech mistrzostwach kraju. Angielski klub prowadził przez dziewięć lat. W styczniu 2024 roku dość niespodziewanie poinformował, że z końcem sezonu odejdzie z drużyny. Powód? Wypalenie zawodowe. - Czuję, że kończy mi się energia do pracy - podkreślał. Długo na bezrobociu jednak nie pozostał.
- Chcę rozwijać, ulepszać i wspierać nasz talent piłkarski - mówił Klopp, informując jednocześnie, że zostaje szefem światowego oddziału piłkarskiej sekcji Red Bulla. Będzie współpracował m.in. z RB Lipsk czy New York Red Bulls. "Powinien pełnić ważniejszą rolę niż pierwotnie mówiono. Chodzi o to, by wniósł do drużyn specjalistyczną wiedzę, sieć kontaktów, doświadczenie, a także swoją charyzmę" - pisał "Bild" na temat obowiązków, które 57-latek będzie pełnił przez pięć lat kontraktu.
Angaż Kloppa do nowej roli wzbudził spore poruszenie w sieci. Niektórzy ucieszyli się, że szkoleniowiec nie zrezygnował na dobre z futbolu. Inni byli wściekli na trenera, szczególnie kibice z Niemiec, o czym na X pisał m.in. Marcin Borzęcki.
"Klopp tym ruchem traci dużo sympatii wśród niemieckich kibiców i sporo uwielbienia w gronie fanów BVB. Projekt Red Bulla wciąż jest w Niemczech traktowany z pogardą, a JK był zawsze uosobieniem 'prawdziwej' piłki nożnej. Zobaczymy czy skończy się to kiedyś na trenowaniu Lipska" - zastanawiał się ekspert.
I okazuje się, że miał sporo racji, mówiąc o spadku sympatii do Kloppa. Świadczą o tym m.in. kolejne artykuły, które pojawiają się w niemieckiej prasie. "Zniszczył własny pomnik w kilka sekund" - tak brzmi tytuł na portalu t-online.de. "Miał świat u swych stóp, a zdecydował się na pracę w Red Bullu. To bardzo szkodzi jego wizerunkowi. Ba, to też niszczy wszystko, co zdaniem kibiców sobą reprezentował. (...) Wszedł do trybiku tej bezdusznej maszyny sterowanej przez interesy czysto ekonomiczne pod przykrywką sportu. (...) W oczach fanów to oznacza tyle samo, co zawarcie paktu z diabłem" - czytamy.
To jednak nie koniec gorzkich słów. Dziennikarze wysnuli też poważne zarzuty pod adresem Kloppa. "Uważa się, że Niemiec sprzedał się i całkowicie wyrzucił za burtę swoją autentyczność, która do tej pory nie była kwestionowała. Zrobił to za prawdopodobnie duże pieniądze. (...) Jednym ruchem zawiódł tak wielu ludzi. Jego piłkarski romans zebrał dziś żniwo" - dodali.
O tym, że Klopp dał się skusić wielkim pieniądzom, zamiast bronić własnych wartości, pisał również spiegel.de. "Podążył za finansami, co mocno niepokoi kibiców" - czytamy. W obronę Niemca wziął jednak Lothar Matthaeus. - Jeśli ktoś go krytykuje, to mówię takiej osobie, że nie powinniśmy zamykać się na nowe. Uważam, że droga, którą obrał Klopp, jest całkowicie normalna. Może pracować dla kogo chce. Najistotniejsze jest to, by nadal był obecny w futbolu i wpływał na niego - podkreślał, cytowany przez "Bild". Klopp przejmie nowe stanowisko już 1 stycznia 2025 roku.