Do tak niecodziennej rywalizacji doszło w Małym Pucharze Estonii pomiędzy zespołami Team Helm i FC Baltic. Jak wyjaśnia estoński portal sport.postimees.ee, w tych rozgrywkach biorą udział zespoły grające w drugiej lidze i niżej. W pierwszych rundach często dochodzi do starć pomiędzy zespołami o dużych dysproporcjach sił. Tak też się stało w niedzielę. Ale kto by przypuszczał, że skończy się to tak absurdalnie wysokim wynikiem...
Na stadionie Wismar w Tallinie FC Baltic podejmowała w 1/32 finału ekipę Team Helm. Goście z Tartu nie mieli dla nich litości. Już do przerwy prowadzili 20:0, a można powiedzieć, że dopiero się rozkręcali. Po zmianie stron dołożyli kolejnych 28 i wygrali 48:0.
Gwiazdą święcącą pełnym blaskiem był w tym meczu były reprezentant młodzieżowej reprezentacji Estonii Daaniel Maanas. Sam trafił do siatki 14 razy. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie było to przyjemne. Ale to było dość niegrzeczne, prawda - żartował w rozmowie z "Ohtuleht". - Bałem się, że nie wyjdą na drugą połowę - mówił na temat rywali.
Inni gracze Team Helm również mieli się czym pochwalić. Karl Erik Ott i Kristofer Johan Arro zdobyli po siedem bramek, Renee Puvi - tylko jedną mniej. Hat-tricki w sumie skompletowało aż sześciu graczy, bo po trzy trafienia zanotowali Karl-Johannes Koiv i Frederik Mathias Helm. W sumie na listę strzelców wpisała się cała jedenastka, nawet... bramkarz - Andri Viinapuu.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Do najwyższego wyniku w historii piłki nożnej zabrakło jednak dość sporo, bo aż 101 goli. W 2002 r. AS Adema pokonała SOE Antananarivo aż 149:0 w play-offach ligi madagaskarskiej. Wtedy jednak piłkarze z Antananarywy po prostu strzelali sobie samobóje, by zaprotestować przeciwko - w ich mniemaniu - stronniczemu sędziowaniu. Niemniej jednak wynik wciąż figuruje w Księdze rekordów Guinnessa,