Słynny trener uciekł z Ukrainy. Przejmująca relacja. "Ludzie szukali paliwa i jedzenia"

"Koszmar" - takim słowem Paulo Fonseca opisuje pierwszy dzień wojny na Ukrainie i ucieczkę z kraju. Portugalski szkoleniowiec w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport" opowiedział, jak wyglądała ewakuacja. Przestrzegł również państwa Zachodu przed Władimirem Putinem.

Trwa wojna w Ukrainie. Rosyjskie wojska już 14. dzień ostrzeliwują m.in. cele cywilne na terenie Ukrainy. W całym kraju toczą się ciężkie walki. Z Ukrainy uciekają setki tysięcy ludzi, którzy szukają schronienia m.in. w Polsce, Rumunii czy Mołdawii. Ewakuowani są również sportowcy, którzy nie są Ukraińcami. Wśród nich był chociażby reprezentant Polski, Tomasz Kędziora.

Najnowsze informacje ws. rosyjskiej inwazji na Ukrainę >>

Zobacz wideo Tak wyglądała ewakuacja Kędziory z Kijowa. Błyskawiczna reakcja

Paulo Fonseca uciekł z Ukrainy. "Byliśmy przerażeni"

Z Ukrainy musiał uciekać również Paulo Fonseca. Portugalski szkoleniowiec w latach 2016-2019 był trenerem Szachtara Donieck. Wówczas poznał Katerinę, swoją przyszłą żonę. Fonseca po odejściu z Szachtara pracował w Romie. Został zwolniony w 2021 roku i wrócił do Ukrainy. Tam jego i jego żonę zastała wojna. W rozmowie z "La Gazzetta dello Sport" opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądał pierwszy dzień.

- Koszmar. Był 24 lutego i o 10 miałem wyjechać z rodziną do Portugalii, kiedy o 4.30 usłyszeliśmy spadające pierwsze bomby. Przestraszyliśmy się. Mój przyjaciel Darjo Srna (dyrektor sportowy Szachtara) zaprosił mnie do hotelu, gdzie była drużyna. Schroniliśmy się w bunkrze. Dzieci spały na podłodze w śpiworach. Byliśmy przerażeni.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

Fonseca mógł liczyć na wsparcie swojej ambasady. Portugalczycy zapewnili mu transport, dzięki któremu wyjechał z kraju, który padł ofiarą napaści. Fonseca przyznał, że podróż była wyczerpująca.

- Moja ambasada zorganizowała minivana i trzema rodzinami wyjechaliśmy do Mołdawii – powiedział szkoleniowiec. To była straszna podróż. Trzydzieści godzin bez zatrzymywania się, czasami w korku i z prędkością 5 km/h, z przelatującymi nad nami samolotami, punktami kontrolnymi, podczas gdy ludzie wokół nie mogli znaleźć ani paliwa, ani jedzenia. Dopiero gdy dotarliśmy do granicy z Rumunią, że tak powiem, trochę się odprężyłem – opowiedział. Spokoju nie ma jednak jego ukraińska żona. Fonseca przyznał, że jest załamana.

- Moja żona cały czas płacze, bo mamy przyjaciół i krewnych w całej Ukrainie. Teraz dzięki mojej federacji zostałem ambasadorem pokoju i pracujemy nad znalezieniem schronienia, pracy i szkoły dla uchodźców. Oczywiście to tylko niewielka część z dwóch milionów uciekających – powiedział trener.

Fonseca przestrzega przed Putinem i apeluje o reakcję. "Najgorsze nadejdzie"

Portugalczyk opowiedział też, jak z jego perspektywy powinny zareagować inne państwa. Zaapelował o zdecydowane działania, aby zatrzymać Władimira Putina. Jak twierdzi, potem będzie już tylko gorzej.

- Nie jestem politykiem, ale na przykład jestem zwolennikiem "strefy zakazu lotów". To prawda, że ??Rosjanie mają broń nuklearną, ale pozwalamy, by Putin stał się zbyt silny, ponieważ odczuwa strach społeczności międzynarodowej. Jeśli nie zatrzyma się teraz, trudniej będzie to zrobić później. Najgorsze dopiero nadejdzie. Problemem są też elektrownie jądrowe. Z tym człowiekiem nigdy nie wiemy, co może się stać. On jest głównym winowajcą. Ci, którzy go wspierają, potrzebują pomocy psychologicznej – uważa Fonseca.

Odniósł się on też do pojawiających się głosów, że Ukraińcy powinni poddać się Rosjanom, aby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Przypomnijmy, że taki pogląd zaprezentował chociażby Sean Strickland, zawodnik UFC. Spotkał się jednak z odpowiedzią ze strony Jana Błachowicza.

- Łatwo oceniać na odległość – twierdzi Fonseca. - Gdyby Rosjanie najechali Włochy lub Portugalię, to byśmy nie walczyli? Nie ma nic cenniejszego niż wolność. Wiele krajów teraz się boi. Gruzja, Mołdawia, kraje bałtyckie, Polska. Jeśli Putin wygra tę wojnę, będzie to problem dla całego świata – dodał.

Więcej o:
Copyright © Agora SA