Drużyna Juliana Nagelsmanna wpadła w ostatnim czasie w spory dołek, który kosztował ich kilka ligowych punktów i nieco stresu związanego z awansem do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. We wtorek jednak Bayern pokazał, że prawdopodobnie były to tylko chwilowe problemy i całkowicie rozbił w rewanżowym spotkaniu Red Bull Salzburg 7:1.
Nagły powrót mistrzów Niemiec na wysokie obroty może być jednak związany przede wszystkim z powrotem między słupki Manuela Neuera i przełamaniem utrzymującej się od dwóch spotkań niemocy strzeleckiej Roberta Lewandowskiego, który stał się największym bohaterem wtorkowego spotkania. Polak w końcu popisał się we wtorek hat-trickiem w 11 minut i w zasadzie wyjaśnił kwestie awansu już w pierwszej połowie.
Kolejny niezwykły występ Roberta Lewandowskiego odbił się szerokim echem nie tylko w mediach. Postawę swojego napastnika i lidera docenili koledzy z drużyny. Thomas Mueller nie miał wątpliwości, dlaczego Polakowi tym razem udało się zdobyć tyle bramek.
- Lewandowski sam wywalczył oba rzuty karne i pewnie je wykorzystał. To zawodnik, którego musisz wprowadzić do gry. Trudno się przed nim obronić, uwielbia fizyczne starcia. W rewanżu zaangażowaliśmy go bardziej niż w pierwszym meczu - ocenił Mueller na konferencji prasowej.
Reprezentant Niemiec nie ukrywał także, że według niego Bayern Monachium zdecydowanie zasłużył na awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. - Przed spotkaniem nie było żadnej niepewności. Wszyscy wiedzieli, jaki to jest mecz i jakie jest jego znaczenie. Remis 1:1 w pierwszym meczu nie był katastrofą. Jednocześnie nie był to też oczywiście wspaniały wynik. Niewiele brakowało, abyśmy stracili dziś gola po niespełna pięciu minutach, ale ogólnie byliśmy lepsi - powiedział Mueller.
Już w środę natomiast odbędą się kolejne dwa rewanżowe spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na Santiago Bernabeu Real Madryt podejmie w hitowym starciu PSG, a na Etihad Stadium Manchester City zmierzy się ze Sportingiem Lizbona.