Quincy Promes się przyznał. Policja już ma nagrania, Holendrzy publikują

Choć Quincy Promes jest podejrzany o próbę zabójstwa własnego kuzyna, to wciąż strzela gole dla Spartaka Moskwa. Jednak najnowsze doniesienia holenderskiej prasy zapewne zmienią sytuację. Reprezentantowi Holandii grozi więzienie.

- Dlaczego nas rozdzieliłeś? Dlaczego wkroczyłeś? Zdajesz sobie sprawę, że mu uratowałeś życie?! Ja i tak go zabiję! Rozumiesz? Chłopak ma szczęście, że nie nie miałem broni palnej, bo byłby jeszcze brzydszy - mówił do swojego ojca Quincy Promes, 50-krotny reprezentant Holandii. Tak wynika z nagrań telefonicznych rozmów, które opublikował serwis nos.nl.  

Zobacz wideo Pochodzą z Ukrainy, walczą dla Polski: Modlimy się o koniec tej wojny!

Podczas imprezy rodzinnej piłkarza doszło do awantury, która się tragicznie skończyła, choć nie najgorzej, jak mogła. Promes miał zaatakować nożem swojego kuzyna, powodując u niego poważne obrażenia kolana. Na szczęście, skończyło się tylko na urazie nogi.

Jak wynika z analizy policyjnych podsłuchów, Promes przyznał się do ataku podczas telefonicznej rozmowy z ojcem. A kuzyna zaatakował, bo ten - zdaniem Promesa - miał okraść ciocię zawodnika Spartaka Moskwa. Z rozmów telefonicznych wynika, że Promes czekał z zaatakowaniem kuzyna, aż do końca imprezy. 

I choć piłkarz wielokrotnie zaprzeczał, a jego prawnik nie chciał komentować sytuacji w mediach, to wiele wskazuje, że 30-latek trafi do więzienia. Rodzi się pytanie: dlaczego telefon piłkarza był na policyjnym podsłuchu? Jak uważa Sven Brinkhoff, profesor prawa karnego, Promes musiał być podejrzanym w innej sprawie. Do feralnej imprezy doszło 25 lipca 2020 roku. Piłkarzowi grozi 3,5 roku więzienia.

Boiska zamiast więzienia

Piłkarz nie przebywa w areszcie. Kilka dni temu zdobył bramkę w derbach Moskwy przeciwko Dynamie. Był to jego piąty gol w tym sezonie ligi rosyjskiej. Jesienią Promes mierzył się także z Legią w Lidze Europy. 

W przeszłości ofensywny skrzydłowy występował w Twente, Go Ahead Eagles, Ajaksie Amsterdam i Sevilli. 

Więcej o: