Dramat polskiego mistrza olimpijskiego. Zmienił się nie do poznania. "Totalnie rozwalony"

- Nie miałem siły, żeby się ruszyć, przygotować śniadanie czy pójść do łazienki - opowiadał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Dawid Tomala. Polski mistrz olimpijski z Tokio w chodzie na 50 km przeżył prawdziwy dramat w związku z powikłaniami po przebyciu Covid-19. Podejrzewano u niego depresję.

Dawid Tomala był największą rewelacją igrzysk olimpijskich w Tokio. Zupełnie nieoczekiwanie przywiózł złoty medal w chodzie na 50 km. Szybko też stał się ulubieńcem polskich kibiców. Nasz mistrz dał się poznać jako osoba niezwykle otwarta, towarzyska i dowcipna. Teraz Tomala zmienił się nie do poznania. Wszyscy wokół pytają go, dlaczego jest taki smutny. Jego dramat rozpoczął się w momencie gdy zachorował na Covid-19.

Zobacz wideo Khalidov: Magia KSW cały czas działa. MMA to nie jest tylko mordobicie

Polski mistrz olimpijski usłyszał brutalną diagnozę. "Byłem totalnie rozwalony"

Miało to miejsce w marcu tego roku. Tomala po zgrupowaniu w RPA zameldował się na starcie mistrzostw Polski. Niestety ich nie ukończył. Podczas pokonywania trasy odezwała się choroba i chodziarz musiał zejść na 35. kilometrze. - Lekarz powiedział mi później, że pewnie do momentu startu trzymała mnie adrenalina, a gdy wszystko puściło, przez ponad tydzień zmagałem się z ponad 39-stopniową gorączką. Na badaniach wyszło, że musiałem wcześniej złapać wirusa. Byłem totalnie rozwalony - wyznał Tomala w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Jak tłumaczy 33-latek, koronawirusem zaraził się już po raz drugi. Tym razem przebieg infekcji był znacznie gorszy. - Przy nowej mutacji wirusa, organizm może być osłabiony nawet do trzech miesięcy po przebytej chorobie. Już wcześniej miałem Covid-19, ale to były tylko dwa dni wyjęte z życia, z gorączką powyżej 38 stopni, a później wszystko wróciło do normy. Tutaj niektórzy zawodnicy mówią, że normalnie poczuli się dopiero po pół roku. A przecież teraz ruszają najważniejsze zawody… - żalił się.

Covid-19 odebrał siły Dawidowi Tomali. "Najprostsze czynności sprawiały mi kłopot"

Wirus mocno osłabił organizm sportowca, odbierając siły zarówno fizyczne, jak i psychiczne. - W najgorszym momencie potrafiłem przeleżeć cały dzień w łóżku. Z jednej strony czułem, że czas ucieka, a jednocześnie nie miałem siły, żeby się ruszyć, przygotować śniadanie czy pójść do łazienki. Najprostsze czynności sprawiały mi kłopot, a do tego miałem problemy z koncentracją - wspominał sportowiec.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

W pewnym momencie psycholog Tomali podejrzewał u niego depresję. Zastanawiano się nawet nad leczeniem farmakologicznym. Ostatecznie się na nie nie zdecydowano. Jak teraz czuje się nasz mistrz olimpijski? - W szkolnej skali na trójkę z minusem, ale wcześniej dałbym ocenę niedostateczną. Proszę mi wierzyć, że nic mi nie przynosiło radości. Podczas gdy wcześniej cieszyłem się nawet z małych rzeczy. Wszyscy zwracali uwagę, dlaczego na zgrupowaniach unikam ludzi i zamykam się w pokoju, podczas gdy wcześniej byłem bardzo towarzyski - wyznał Tomala. Mimo to lekkoatleta nie porzucił przygotowań do sezonu, choć przyznał, że treningi nie sprawiają mu już przyjemności.

Więcej o: