Aryna Sabalenka (2. WTA) nie miała większych trudności w pierwszych rundach Roland Garros. Bez straty seta pokonała kolejno Martę Kostiuk (39. WTA), Irynę Szymanowicz (214. WTA) oraz Kamillę Rachimową (82. WTA). W IV rundzie jej przeciwniczką była Sloane Stephens (30. WTA), zwyciężczyni US Open z 2017 roku.
Pierwszy set zaczął się od całkowitej dominacji Sabalenki, która prezentowała bardzo wysoki poziom i po 17 minutach prowadziła już 5:0. Wtedy Amerykanka wróciła do gry, obroniła cztery piłki setowe i sensacyjnie doprowadziła do stanu 5:5.
Ten set w zasadzie musiał zakończyć się tie-breakiem i tak też się stało. W nim to Białorusinka długo musiała gonić wynik i niewiele brakowało, a przegrałaby partię. Jednak w decydującym momencie zdobyła trzy punkty z rzędu, w tym dwa przy podaniu rywalki, i wygrała 7-5.
Na początku drugiej partii obie tenisistki pewnie punktowały przy własnym serwisie. Dopiero w piątym gemie Sabalenka zdominowała przeciwniczkę i po zdobyciu break pointu wyszła na prowadzenie 3:2. Białorusinka momentami grała tak, jak w pierwszym secie, ale Stephens również prezentowała się bardzo dobrze i doprowadziła do remisu 4:4. W kolejnym gemie prowadziła już 40-0, ale zmarnowała to i Sabalenka była już tylko o jeden gem od zwycięstwa. Zapewniła je sobie, wykorzystując pierwszą piłkę meczową.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W ćwierćfinale Aryna Sabalenka zagra z Ukrainką Eliną Switoliną (192. WTA), która w niedzielę pokonała 6:4, 7:6 (5) Darię Kasatkinę (9. WTA).