Potężny blok lidera Milwaukee Bucks w końcówce środowego meczu – Bucks wygrali z Suns i w finałowej serii doprowadzili do remisu 2–2 – sprawił, że koszykarski świat oszalał. Zapłonął i Facebook, i Twitter, na których lajki, udostępnienia i komentarze liczyć można w setkach tysięcy.
Ale pytanie, które zadają sobie kibice i media, jest jedno – czy jest to najpotężniejszy blok w historii ligi?
Było tak: do końca meczu zostawały 82 sekundy, Bucks wygrywali 101:99, ale piłkę mieli Suns. Devin Booker dostał piłkę w ręce od DeAndre Aytona. Środkowy ekipy z Phoenix zerwał się w stronę kosza i dostał piłkę nad obręcz. W 95 proc. takich sytuacji pakuje ją z impetem, a akcja trafia do zestawienia najefektowniejszych zagrań dnia. Ale nie tym razem. We wszystkim połapał się Antetokounmpo i jakimś cudem zablokował wsad Aytona. Bucks nie wypuścili już przewagi, wygrali 109:103. I wciąż mają szansę na pierwsze od 1971 r. mistrzostwo NBA.
– Moim zdaniem to największy blok w historii – mówi Pat Connaughton z Bucks. – Oczywiście, jestem nieco stronniczy, niektórzy mogą zastanawiać jeszcze nad blokiem LeBrona Jamesa – dodaje.
No właśnie, blok Jamesa. To były finały w 2016 r. i historyczny już powrót Cavaliers, którzy jako pierwsi w historii odrobili stratę i zdobyli tytuł, choć przegrywali w serii 1–3. W siódmym, decydującym meczu, a dokładnie na samym finiszu tego thrillera, James zablokował Andre Igoudalę, goniąc go niemal przez cały parkiet. Dziennikarze liczyli, z jak nieprawdopodobną prędkością wracał do obrony James (20,1 mili na godzinę), a akcja zapracowała na osobne hasło w Wikipedii i dziś pisze się o niej wielką literą: "The Block".
Czy tak samo będzie mówiło się i pisało o bloku "Greek Freaka"?
Oddajmy głos Connaughtonowi, który po tej akcji – jak sam przyznaje – był zszokowany i przerażony jednocześnie. – Blok Giannisa jest tak imponujący, jak to tylko możliwe – mówi. I tłumaczy: – Oceniając oba bloki, przyjąłbym kryteria trudności, a następnie czasu i wyniku. Oczywiście, czas i wynik są po stronie LeBrona, jego blok praktycznie dał Cavaliers mistrzostwo. Ale jeśli chodzi o trudność, przewagę ma Giannis. Musiał obronić akcję pick&roll, świetnie stać na nogach, ocenić jak poda Booker, w którym miejscu piłkę złapie Ayton. I znakomicie to odczytał. Mówimy o dwóch największych blokach wszech czasów.
– Wybaczcie mój język, ale to był moment, gdy mówisz: o, k... – dodał Khris Middleton z Bucks.
Listę najpotężniejszych bloków w historii NBA można aktualizować w zasadzie co sezon. W zeszłym wpisali się na nią Kawhi Leonard oraz Bam Adebayo. Obaj dokonali niemal cudów w trakcie gry w "bańce" w Orlando. Leonard zablokował skaczącego do wsadu Jamala Murraya w końcówce meczu numer 3 serii z Nuggets. To, co czyni blok wyjątkowym, jest fakt, że gracz Clippers rywala powstrzymał w zasadzie jednym palcem. Z kolei Adebayo wykonał tzw. monster block na Jasonie Tatumie w końcówce dogrywki meczu Heat z Celtics. Tatum 12 sekund przed końcem próbował wsadzić piłkę do kosza, co dałoby ekipie z Bostonu dogrywkę. Na jego drodze stanął jednak potężny środkowy Heat.
Sam Antetokounmpo do swojego zagrania z ostatniego meczu podchodzi dość chłodno. – Szczerze mówiąc? Myślałem, że nie dam rady. Widziałem, że Booker będzie podawał lobem w kierunku obręczy. Jakimś cudem zdążyłem. To był dobry blok. To było dobre, twarde zagranie w obronie.
Grek może mówić o takich zagraniach bez egzaltacji, bo to dla niego w tych finałach nie pierwszyzna. W pierwszym meczu – zanim doznał kontuzji kolana – zablokował próbę rzutu kelnerskiego Mikala Bridgesa. Już wtedy Jeff Van Gundy, ekspert ESPN, porównał blok Antetokounmpo do akcji LeBrona Jamesa. – Chcę zbudować swoje dziedzictwo – przyznał lider Bucks, który w środę dołożył do dzieła cegiełkę. I wciąż ma prawo marzyć o tytule już w tym sezonie.
Mecz numer pięć w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu. Rywalizacja przenosi się do Arizony.