Kilka dni temu Oklahoma City Thunder została pierwszym finalistą tegorocznych finałów NBA, wygrywając 4-1 rywalizację z Minnesotą Timberwolves w finałach Konferencji Zachodniej. Bohaterem tej serii spotkań został Shai Gilgeous-Alexander, który z tej okazji zdobył cenną nagrodę im. Magica Johnsona, przyznawaną za MVP finałów Konferencji Zachodniej. Oklahoma, dla której będą to pierwsze finały NBA od 2012 roku, mogła czekać na rywala, który wyłonił się w nocy z soboty na niedzielę.
Koszykarze Indiany Pacers podchodzili do kolejnego starcia z New York Knicks, prowadząc w serii 3:1, co oznaczało, że zwycięstwo w tym domowym spotkaniu da im przepustkę do gry o tytuł. Po pierwszej niezwykle wyrównanej połowie - maksymalne prowadzenie wynosiło raptem sześć punktów - gospodarze zaczęli odjeżdżać już na początku trzeciej kwarty. Aż trzy celne rzuty z dystansu pozwoliły im zbudować przewagę.
Indiana starała się utrzymywać dwucyfrową przewagę nad rywalami, a w czwartej kwarcie jeszcze docisnęła pedał gazu, dzięki czemu triumfowała 125:108 i jako mistrz Konferencji Wschodniej awansowała do finałów NBA, w których zmierzy się z Oklahomą City Thunder. Bohaterem ostatniego starcia z NY Knicks był nie kto inny jak Pascal Siakam - autor 31 punktów, MVP Konferencji Wschodniej. Swoje zrobili także Tyrese Haliburton oraz rezerwowy Obi Toppin, który wykazał się wysoką skutecznością rzutową.
Ostatni - i jedyny - raz Indiana Pacers w finale NBA grała w 2000 roku. Przegrała wówczas z LA Lakers. Pierwsze dwa mecze finałów NBA odbędą się na parkiecie Oklahomy City Thunder. Pierwsze starcie w nocy z 5 na 6 czerwca polskiego czasu.