Jeszcze nie ochłonęliśmy po piątkowym etapowym zwycięstwie Michała Kwiatkowskiego w Tour de France, a w kilkanaście godzin później kolarze stanęli przed kolejnym, czternastym już odcinkiem prestiżowej imprezy.
Przed nimi było 151,8 kilometrów trasy, ale już na samym początku doszło do ogromnej kraksy przy zjeździe z udziałem kilkudziesięciu zawodników. Powodem tego była mokra nawierzchnia. Przejazd został zablokowany, a peleton musiał się podzielić, gdyż do akcji wkroczyły służby medyczne.
Etap przerwano na pół godziny, a do rywalizacji nie wrócili już Antonio Pedrero i Louis Meintjes. O wielkim pechu może mówić drugi z nich, którzy złamał obojczyk. Byli zawodnicy, którzy kontynuowali rywalizację, ale z uwagi na ból wycofali się w późniejszym etapie. Tak postąpił m.in. Esteban Chaves. Szacuje się, że w kraksie w sumie brało udział około pięćdziesięciu kolarzy.
Zawodnicy przez następne kilometry długo jechali w peletonie. Dopiero w końcówce etapu stawce uciekli Tadej Pogacar oraz Jonas Vingegaard, którzy najpierw na dwanaście kilometrów przed końcem walczyli o premię górską - ona przypadła Vingegaardowi - i zanosiło się, że za chwilę to między nimi rozstrzygnie się zwycięstwo w całym odcinku.
"Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" - mówi stare polskie powiedzenie i znalazło ono zastosowanie w tym przypadku. Pogacara oraz Vingegaarda, który zajęli kolejno drugi i trzecie miejsce, podzielił Carlos Rodriguez. Dla 22-latka było to czwarte w karierze etapowe zwycięstwo. Żółtą koszulkę lidera wyścigu utrzymał Vingegaard, który ma 10 sekund przewagi nad Pogacarem.
Polacy 14. etap Tour de France zakończyli na 14. miejscu w przypadku Rafała Majki oraz 80. dla Michała Kwiatkowskiego. W klasyfikacji generalnej Majka zajmuje 19., a Kwiatkowski 44. lokatę.