W walce wieczoru gali UFC 267 w Abu Zabi Jan Błachowicz (28-9) stracił pas mistrzowski wagi półciężkiej, choć pierwszy raz od dawna, to on był faworytem. Glover Teixeira (33-7) zdominował Polaka w pierwszej rundzie w parterze, a w drugiej bez większych problemów poddał go duszeniem zza pleców. Nic nie wskazuje, żeby UFC teraz ponownie zestawiło ze sobą Polaka i Brazylijczyka. Tym bardziej, że w kategorii półciężkiej (do 93 kg) wyrasta nowa gwiazda - Jiri Prohazka. I to Czech niemal na pewno zmierzy się z Brazylijczykiem. A co czeka Polaka? On już wie.
- Nie jestem człowiekiem, który chowa się pod łóżko i płaczę. Przyjmuję to na klatę i będę chciał odzyskać to, co straciłem. Powiem ci, że ja już wiem, co, jak i z kim, ale ci nie powiem. Mogę tylko zdradzić, że nie zawalczę wcześniej niż w marcu - mówi Sport.pl Błachowicz.
- Ale twój rywal będzie z samego szczytu? Czy z szerokiej czołówki, bardziej z TOP 10? - dopytujemy.
- To będzie top. Top, top. Ja przegrałem walkę, ale przegrałem walkę mistrzowską, więc rywal będzie top, top - mówi z uśmiechem Janek.
- Ta walka z Israelem Adesanyą dała mi dużo sportowo i marketingowo. Zmieniła moją pozycję w UFC. Ale teraz... Co z tego? - zakończył były mistrz wagi półciężkiej.
Więcej o sporcie przeczytasz na portalu Gazeta.pl
Spekulowano, że może nim zostać Anthony Smith, 33-letni Amerykanin, który odniósł 36 wygranych w karierze, z czego ponad połowę przez nokaut. Ale Błachowicz zaprzeczył, że chodzi o Smitha. Faworytem staje się Austriak Aleksandar Rakić (14-2).
Devin Clark, Jimi Manuwa, Anthony Smith i Thiago Santos to rywale, którzy ostatnio polegli z Rakiciem. W jego ostatnich 13 walkach pokonał Austriaka jedynie Volkan Oezdemir. Rakić aż dziewięć razy wygrał przez KO lub TKO.