W piątek 29 października w Częstochowie odbyła się trzecia gala federacji założonej przez Marcina Najmana - MMA-VIP. Były pięściarz po raz kolejny zszokował wszystkich bardzo kontrowersyjnymi zestawieniami. Byliśmy świadkami między innymi dwie walki pomiędzy kobietą a mężczyzną, co odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce.
Marcin Najman natomiast po raz kolejny nie dotrzymał słowa o zakończeniu kariery i wrócił w piątek do oktagonu. W walce wieczoru założyciel federacji MMA-VIP zmierzył się z Ryszardem "Szczeną" Dąbrowskim. Tym razem 42-latkowi udało się wygrać przez TKO już na samym początku walki. Były pięściarz bardzo szybko obalił swojego rywala i zasypał go ciosami w parterze.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Jak się później okazało, rywal Marcina Najmana nie był w pełni dysponowany w trakcie walki. "Szczena" udzielił wywiadu kanałowi "Pajda" po gali, w którym przyznał, że walczył pod wpływem alkoholu. - Ja przyjechałem tutaj wczoraj czy przedwczoraj, już dokładnie nie pamiętam. Dałem sobie w palnik, bo taką miałem ochotę i przynajmniej szanuję federację za to, że nikt mi nie zarzucił, że byłem pijany na gali, bo byłem - stwierdził Dąbrowski.
Bez względu na to czy rywal był pod wpływem alkoholu, czy nie, Marcin Najman bardzo się podbudował piątkowym zwycięstwem. Były pięściarz nabrał tyle pewności siebie, że od razu przyznał, że zamierza wyjść do oktagonu po raz kolejny i wyzwał do walki...Zbigniewa Bońka. - Wiecie, jak to jest z moimi pożegnalnymi walkami. Na dzisiaj mam tylko dwóch przeciwników: Jacka Murańskiego oraz Zbyszka Bońka. Boniek to niesamowity mądrala, a to przecież odważny facet i może sobie zarobić parę groszy. On jest bardzo odważny i buńczuczny na Twitterze. Oby taki był też w klatce - przyznał z nadzieją 42-latek.