Według policji w proteście wzięło udział 200 demonstrantów, którzy przemaszerowali przez elegancką dzielnicę handlową Vancouver niszcząc samochody i witryny sklepów.
Świadkowie wydarzeń opowiadali, że protestanci rzucali metalowymi skrzynkami w wystawę sklepu Hudson's Bay Co, gdzie sprzedawane są pamiątki związane z igrzyskami.
Mieszkający w rejonie protestu Riley Arcand stwierdził, że demonstranci opowiadali się przeciw wydatkom jaki wiązały się z organizacją igrzysk. - To obrzydliwe - stwierdził Arcand. - Żyjemy w najfajniejszej dzielnicy miasta, wszyscy emocjonują się igrzyskami. Ale są tez tacy, którzy chcieliby tylko wszystko zniszczyć - ubolewał.
Policja szybko interweniowała. Uliczna kamera pokazała funkcjonariuszy aresztujących niektórych uczestników zajść. Rzeczniczka policji potwierdziła, że doszło do zatrzymań, ale nie ujawniła szczegółów. Mają być one podane na specjalnej konferencji prasowej.
Według obserwatorów nikt nie został ranny. Wybite szyby zostały zalepione policyjną taśmą, pilnują ich ochroniarze.
Rich Gorman, wiceprezydent Hudson Bay Co wycenił szkody na 10 000 dolarów. - Całe wydarzenie jest niefortunne, na szczęście nikt nie został ranny, i to się liczy - powiedział Gorman.
Specjalny serwis o Igrzyskach w Vancouver 2010 ?