Lin Yu-Ting w finale igrzysk olimpijskich pokonała Julię Szeremetę i zdobyła złoty medal w boksie kobiet do 57 kilogramów. Przez cały czas trwania turnieju zarzucano jej jednak, że nie jest kobietą. Tezy o rzekomej transpłciowości Tajwanki popierano tym, że została zdyskwalifikowana podczas mistrzostw świata - zdaniem organizującej zawody federacji IBA miała mieć za wysoki poziom testosteronu, a badania DNA podobno wykazały u nich obecność męskich chromosomów XY.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski odrzucił jednak dyskwalifikację i dopuścił Yu-Ting do zmagań w Paryżu, uznając poprzednie "badania" za nielegalne i niewiarygodne. Nie przeszkadzało to jednak wielu osobom w twierdzeniu, że Tajwanka nie jest kobietą.
"Co trzeba zrobić, żeby zakończyć to szaleństwo? Pięściarka musi zakończyć walkę z obrażeniami zmieniającymi życie? A może musi zostać zabita" - komentowała w mediach społecznościowych pisarka J.K. Rowling, która zarzucała tajwańskiej pięściarce męski wygląd i to, że właściwie jest mężczyzną. Takich komentarzy były z resztą setki, jeśli nie tysiące.
Yu-Ting po igrzyskach sama postanowiła wyjaśnić, dlaczego wygląda tak, a nie inaczej. Odniosła się m.in. do tego, że nosi krótkie włosy. - Gdybym dziś miała długie włosy, musiałabym spędzać czas na ich układaniu i myciu. Może po zrobieniu tego nie miałabym czasu odpocząć. Do tej pory byłam po prostu sobą - stwierdziła Tajwanka cytowana przez portal news.tvbs.com.tw.
- Każdy ma prawo do wypowiadania się, ale ja też mam autonomię. Nie muszą mnie ograniczać tradycyjne stereotypy - podsumowała dosadnie złota medalistka igrzysk olimpijskich, czym odpowiedziała na wszelką krytykę jej wyglądu.
Portal news.tvbs.com.tw zaznacza, że krótkie fryzury stały się niezwykle popularne wśród młodych kobiet w Azji i nie ma w tym nic dziwnego. "Kto powiedział, że dziewczyny muszą być piękne i mieć długie włosy? Jej uroda nie ma sobie równych" - napisano.