Oficjalna ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu została zaplanowana na piątek 26 lipca. Mimo to piłkarskie drużyny rywalizację rozpoczęły już kilka dni wcześniej. W stolicy Francji mecze rozgrywa reprezentacja Kanady, która wspólnie z Kolumbią, Nową Zelandią oraz gospodyniami turnieju znalazła się w grupie A. Mogłoby się wydawać, że w piłce nożnej na igrzyskach nie ma zbyt wielu możliwości na doping czy oszustwa, które mogłyby mieć znaczący wpływ na końcowy rezultat. Tymczasem selekcjoner Kanadyjek popisała się kreatywnością, za którą teraz musi zapłacić. A ESPN pisze o nieudanie przeprowadzonej akcji szpiegowskiej.
Ostatnio "The Sun" przekazało, że trenerka Kanady - Beverly Priestman - została oficjalnie odwołana ze swojego stanowiska w trakcie trwania igrzysk. Wszystko przez to, że 38-latka kazała swoim pracownikom śledzić drużynę rywalek przy pomocy dronów! Ofiarą tego przebiegłego pomysłu były piłkarki z Nowej Zelandii. Podczas jednego z treningów zauważono, że nad boiskiem treningowym lata obcy obiekt. Okazało się, że był to dron kierowany z Kanadyjczyków. W ten sposób zawodniczki z Ameryki Północnej chciały lepiej przygotować się do starcia z rywalkami.
Ostatecznie takie oszustwo w pewnym sensie się opłaciło. Obie ekipy rozegrały pierwsze starcie w stolicy Francji. Kanada wygrała 2:1. Kiedy cała afera szpiegowska wyszła na światło dzienne, Kanadyjski Komitet Olimpijski posiłkując się decyzją piłkarskiej federacji swojego kraju, został zmuszony zawiesić Beverly Priestman ze względu zaistniały incydent. - W ciągu ostatnich 24 godzin dowiedzieliśmy się o kolejnych przypadkach użycia dronów przeciwko przeciwnikom jeszcze przed Igrzyskami Olimpijskimi Paryż 2024 - mówił w oświadczeniu dyrektor generalny Canada Soccer Kevin Blue.
"W świetle tych nowych informacji, Canada Soccer podjęło decyzję o zawieszeniu głównej trenerki reprezentacji kobiet, Bev Priestman, do końca Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 i do czasu zakończenia naszego wewnętrznego śledztwa" - czytamy. Miejsce 38-latki tymczasowo zajęła jej asystentka Andy Spence, która poprowadziła zespół w zwycięskim starciu.
Gdyby tego było mało, sprawą zajęła się także policja. Aresztowano Josepha Lombardiego, który był "tajemniczym analitykiem" oraz przesłuchano Jasmine Mander - byłą asystentkę selekcjoner Kanady. Lombardi przyznał się do "używania dronów na zakazanym terenie", przez co został ukarany grzywną 45 tys. euro oraz wyrokiem ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu. FIFA również wszczęła śledztwo w tej sprawie.
- W imieniu całego naszego zespołu, przede wszystkim chciałabym przeprosić zawodników i sztab Nowej Zelandii, ale również nasz kraj. To nie reprezentuje naszych wartości. Ostatecznie ponoszę odpowiedzialność za ten incydent. Podjęłam decyzję o dobrowolnym wycofaniu się z czwartkowego meczu. W duchu odpowiedzialności robię to, mając na uwadze interesy obu drużyn oraz aby upewnić się, że wszyscy czują, że sportowa postawa w tej sytuacji jest najważniejsza - mówiła Beverly Priestman, która nie sama twierdzi, że nie do końca cały incydent był od niej zależny.
W kolejnym meczu Kanada zmierzy się z Francją. Miejmy nadzieję, że tym razem obejdzie się bez szpiegowania przeciwniczek.
Komentarze (1)
Afera na igrzyskach w Paryżu. Trenerka wyrzucona z kadry. Sprawą zajęła się policja