Ewa Brodnicka na oficjalnej ceremonii ważenia miała 130,9 funta, czyli przekroczyła limit o 0,4 kilograma. Miała godzinę na zbicie wagi, ale nie udało się jej tego zrobić. Za drugim razem ważyła 130,1 funta. Do limitu kategorii superpiórkowej zabrakło Ewie 0,05 kilograma.
- Gdy robisz wagę, organizm jest bardzo reaktywny na wszystko. Kiedyś z Krzyśkiem Włodarczykiem dzień przed ważeniem zjedliśmy pomelo i od razu nabrałem więcej wody, niż ważyło to pomelo. Organizm był już wycieńczony zbijaniem wagi i ta woda się w nim utrzymała. Obaj weszliśmy na wagę z nadwagą. W przypadku Ewy też mogły zadecydować detale. Po raz pierwszy robiła wagę w USA. Może był problem z obliczaniem funtów, a może wpływ miało nowe miejsce albo hotelowe jedzenie. Ewa zawsze robiła wagę na styk, więc te detale teraz mogły mieć jeszcze większe znaczenie - mówi Maciej Miszkiń, były pięściarz, obecnie komentator boksu.
Brodnicka w mediach społecznościowych skomentowała utratę pasa WBO. – Zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy. Trener ściął mi nawet włosy. Nie zmieściłam się w limicie. Nie chciało mi to w ogóle zejść - tłumaczyła Polka. Miała też pretensje do organizatorów, że dostała tylko godzinę na zbicie wagi. - Powinnyśmy dostać dwie godziny. Zanim dojechaliśmy do hotelu, zostało 40 minut na zbicie i niestety nie udało się.
Wydawać się może, że zbicie 0,4 kilograma nie powinno być problemem, ale Brodnicka nie dała rady. - To zależy od tego, jak dużo kilogramów wcześniej zgubiła i jak mocno była odwodniona i wyżyłowana. Te rzeczy determinują, jak waga schodzi na końcowym etapie - tłumaczy Miszkiń.
- Do pewnego momentu wagę zbija się dietą i ciężkim treningiem. Bilans kaloryczny musi być ujemny i waga systematycznie schodzi. Gdy zbijasz ostatnie kilogramy, już praktycznie niczego nie jesz i nie pijesz. W ostatnim tygodniu przed walką jadłem tylko śniadanie. Były jakieś przegryzki, na przykład awokado na kolację. Są różne sposoby na zbijanie wagi, podałem jeden z nich. Jeżeli zbija się dużo kilogramów, to zawsze na końcu, żeby nie stracić masy mięśniowej, musi być odwodnienie - dodaje były pięściarz.
W mediach społecznościowych na Brodnicką spadło dużo krytyki. Kibice twierdzą, że jej podejście jest nieprofesjonalne i że wstydem jest, że nie zrobiła wagi i przez to straciła pas. - Ludzie nie są pozytywnie nastawieni do Ewy, bo ona chciała zwiększyć swoją popularność przez kontrowersje. Budowała ją świadomie. Nie szły za tym emocje w sporcie. Nawet laik zorientował się, że Brodnicka miała słabe rywalki, a i tak nie błyszczała na ich tle. Ludzie czekali na jej potknięcie. Ewa promowała się na kontrowersji i na sztucznie budowanym rekordzie i się na tym przejechała. Świadczy o tym ta krytyka, która ją teraz spotkała - mówi Miszkiń.
Faworytką walki w Las Vegas jest Mikaela Mayer. Zarówno Polka, jak i Amerykanka są niepokonane na zawodowych ringach. Jeśli Brodnicka wygra, nie zdobędzie pasa WBO. - Ta sytuacja może pozytywnie wpłynąć na Ewę, bo ona nie ma już żadnego obciążenia. Wszyscy myślą, że dostanie po głowie, będzie klinczować i że w jej boksie będzie dużo paniki. Każda runda, w której pokaże się z dobrej strony, zaprzeczy tym opiniom. Ewa jest w sytuacji win-win. Zarobi dobre pieniądze i ma możliwość kolejnej walki na dużej gali. Ale ma iluzoryczne szanse na wygraną z Mayer - kończy Miszkiń.
Tekst pochodzi z bloga "Po Gongu" Krzysztofa Smajka >>