Napój Tiger Energy Drink pojawił się na rynku w 2003 roku, produkowany przez przedsiębiorstwo Food Care. Marka od początku korzystała z wizerunku byłego pięściarza Dariusza "Tigera" Michalczewskiego, który grał m.in. w pierwszej reklamie telewizyjnej napoju.
Współpraca Michalczewskiego z Food Care trwała do 2008 roku, kiedy fundacja pięściarza "Równe Szanse" zakończyła ją i udzieliła licencji na produkcję napoju przedsiębiorstwu Maspex. Przez kolejne półtora roku Food Care korzystało jednak z nazwy "Tiger".
I to właśnie za to Michalczewski pozwał przedsiębiorstwo, domagając się aż 21 milionów złotych odszkodowania. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy zarządził 2,4 miliona złotych odszkodowania dla byłego pięściarza, uznając, że pozwana spółka naruszyła jego dobro osobiste w postaci tego przydomka, ściśle związanego z jego nazwiskiem.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", w drugiej instancji Krakowski Sąd Apelacyjny całkowicie oddalił pozew, wskazując, że "tylko pseudonim podlega ochronie jako dobro osobiste, a określenie "Tiger" to przydomek, który nie należy tylko do Michalczewskiego".
W piątek sprawa zakończyła się w Sądzie Najwyższym, do którego zwrócił się były pięściarz, domagając się wspomnianych 2,4 miliona złotych. Sąd Najwyższy, tak samo jak Krakowski Sąd Apelacyjny, uznał, że przydomek nie stanowi dobra osobistego i nie podlega ochronie, co oznacza, że Michalczewski przegrał sprawę i nie otrzyma żadnego odszkodowania.
52-letni dziś Michalczewski na zawodowych ringach stoczył 50 walk, wygrywając 48 z nich i doznając dwóch porażek. To były mistrz świata zawodowców federacji WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej.
Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 23 października br. zajmował się marginalnym dla sprawy rozważaniem istoty „przydomku” vs „pseudonim”. Rozważania te mają wpływ na rozliczenia finansowe pomiędzy mną, jako właścicielem praw do oznaczenia Tiger, a Firmą FoodCare, jako poprzednim licencjobiorcą tego oznaczenia, za okres czasu po zakończeniu współpracy z firmą FoodCare. Sąd analizował zapisy podpisanej w 2003 i 2005 roku umowy o współpracy pomiędzy nami, ważne dla ostatecznego rozstrzygnięcia kwestii roszczeń odszkodowawczych od FoodCare na moją rzecz. W tych sprawach trzeba cierpliwie poczekać do rozstrzygnięcia innych toczących się wciąż spraw sądowych. Dzisiejszy wyrok Sądu Najwyższego otwiera mi drogę do roszczeń odszkodowawczych z innych tytułów niż dobra osobiste i „przydomek”. Pozostaje on natomiast bez wpływu na ważność prawomocnych i ostatecznych wszystkich dotychczasowych wyroków dotyczących zakazu dla spółki FoodCare produkcji, dystrybucji i marketingu jakichkolwiek produktów z oznaczeniem Tiger. Nadal wyłącznie ja jestem uprawniony do korzystania z tego oznaczenia. Sytuacja rynkowa również nie ulega żadnej zmianie.
Rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego w niniejszej sprawie nie zmienia oceny prawnej, że po zakończeniu współpracy w 2010 roku, FoodCare bezprawnie sprzedawał napoje z oznaczeniem „Tiger” i robił to nielegalnie z naruszeniem jakichkolwiek zasad współpracy biznesowej. W tej sprawie również w dniu 8 października br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok, w którym stwierdził, że spółka FoodCare z Zabierzowa popełniła czyn nieuczciwej konkurencji względem mnie i mojej Fundacji. Sąd potwierdził, że po zakończeniu umowy o współpracy w 2010 r. FoodCare nie mógł używać oznaczenia TIGER, a robiąc to naruszył zasady uczciwości kupieckiej i dobre obyczaje handlowe. Wyroki sądów w Polsce i w UE konsekwentnie pokazują, że FoodCare dopuszczał się względem mnie i mojej Fundacji nieuczciwych praktyk i posługiwał się bezprawnie oznaczeniem „Tiger” na swoich produktach, mimo wygaśnięcia umowy pomiędzy stronami. Co warte podkreślenia praktyki te za nieuczciwe ocenił także Sąd Najwyższy już w roku 2013r. Podobną ocenę zachowań FoodCare miał wydany w roku 2016 Wyrok Sądów Unii Europejskiej (TSUE), który w jednej ze spraw związanych ze znakami towarowymi Tiger - uznał praktyki FoodCare za działanie w złej wierze wobec swojego Partnera biznesowego i piętnował takie praktyki.