Magdalena Gwizdoń to jedna z najlepszych polskich biathlonistek w historii tej dyscypliny. 43-latka czterokrotnie wystąpiła na igrzyskach olimpijskich. Jest pierwszą Polką, która sięgnęła po zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. I to dwukrotnie. Najpierw wygrała sprint w Oestersund w 2016 roku, a później triumfowała podczas próby przedolimpijskiej w Soczi w 2013 roku. Łącznie w PŚ spędziła 27. sezonów, co jest absolutnym rekordem. Ten nie zostanie jednak przez nią wyśrubowany, ponieważ w grudniu 2022 roku utytułowana zawodniczka zakończyła karierę.
W poprzednich sezonach biathlonistka startowała głównie w zawodach cyklu IBU, ale jej wyniki był dalekie od ideału. Marzyła jednak, by w sezonie 2022/23 znów wystartować w PŚ. Zwolennikiem tego pomysłu był trener kadry A Tobias Torgersen. Tylko że ostatecznie marzeń pozbawił jej szkoleniowiec kadry B Olivier Tetaz. Nie powołał je na kolejne zawody, co wpłynęło na jej decyzję o zakończeniu kariery.
- Decyzji nie podjęłam w przypływie emocji. Powiedziałam, że kończę i tak zrobiłam. Nie ukrywam, że wpływ na to miała decyzja o niepowołaniu mnie na zawody Pucharu IBU, choć zapewniano mnie, że będę mogła w nich startować przez całą zimę. Nie rozumiem takiej decyzji trenera i Polskiego Związku Biathlonu. Tym bardziej że na zawodach IBU, w których wcześniej wystąpiłam, biegałam najlepiej ze wszystkich Polek. (...) Łezka w oku się zakręciła, bo biathlon to było całe moje życie - podkreśliła w rozmowie z Interią.
Co więcej, Tetaz nie poinformował Gwizdoń osobiście o swojej decyzji. Nie zrobił tego również Polski Związek Biathlonu, o co zawodniczka ma wielki żal. O braku powołania dowiedziała się dopiero od koleżanek z reprezentacji, co bardzo ją zabolało.
- To smutne, że tak się stało. Zrobiłam przecież wiele dla Polskiego Związku Biathlonu, a zostałam tak potraktowana. Nie będę jednak płakać z tego powodu. Życie się dalej toczy i trzeba teraz realizować inne swoje marzenia - kontynuowała.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Na koniec Gwizdoń wyznała, że to najprawdopodobniej definitywny koniec jej przygody z biathlonem. Nie ma zamiaru również wkraczać w szeregi PZB. - Myślę, że nie zostaną w biathlonie. Nie znajduję wspólnego języka z Polskim Związkiem Biathlonu. Na tę chwilę zostaję w wojsku i chcę się realizować tutaj. Jeżeli ktoś w klubie będzie zainteresowany współpracą, to na pewno jest to temat do przemyśleń - zakończyła.