Dawid Kubacki w po 12 konkursach tego sezonu Pucharu Świata jest liderem. Polak triumfował pięciokrotnie, czyli tyle samo, ile w poprzednich kilkunastu latach swojej kariery i aż 10 razy stawał na podium. Już latem widać było, że jego skoki wyglądają zupełnie inaczej, ale trzeba było to jeszcze przełożyć na zimę. Na szczęście nie było z tym większego problemu, a ojcem tej przemiany jest Thomas Thurnbichler.
Wreszcie Dawid Kubacki zerwał z łatką "Króla Lata". Po czterech wygranych cyklach Letniego Grand Prix nadeszła zima, w której pokazuje swój pełny potencjał. Jego dawnym problemem była przede wszystkim faza lotu, zwłaszcza w początkowym czasie swoich występów w Pucharze Świata. Polak bardzo wysoko wzbijał się w powietrze i gdy wydawało się, że przeskoczy skocznie, nagle spadał daleko przed punktem HS. Z roku na rok ten mankament był stopniowo eliminowany, ale w ostatnich miesiącach nadszedł prawdziwy przełom.
- U Dawida widać, że kierunek wybicia nie idzie do góry, nie leci za nartami zastawiony. Naprawdę jest szybki i przykrywa narty. Nawet pozycja brody jest zmieniona. Mówił mi Thomas, że pracowali nad tym. To jest istotne, czy broda ma być schowana, czy bardziej wyciągnięta. Praca ramion, barków w fazie lotu, to też małe detale, które sprawiają, że albo wygrywasz, albo jesteś szósty – tłumaczy Jakub Kot w rozmowie z "Super Expressem".
Zdaniem Kota bardzo duży wpływ na zmiany w technice Kubackiego miała praca w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie. Większość zespołów z Pucharu Świata korzystała z niego już w poprzednich sezonach, odkąd został udostępniony dla użytku komercyjnego w 2017 roku. Biało-Czerwoni tego lata pojechali tam dopiero po raz pierwszy.
- Widać, że faza lotu jest u niego dopracowana do granic możliwości. Dostrzegam też wielką pracę w tunelu aerodynamicznym. A jak Dawid leci bardziej nad nartami, to łatwiej mu się ląduje na nogę przednią i wtedy noty od sędziów są lepsze, bo to po prostu ładniej wygląda. Chyba lepszego Dawida nie widziałem. O tym też świadczą wyniki - podkreślił Kot.
Zmiany widać także u innych zawodników, m.in. u Piotra Żyły. Wiślanin znany jest z tego, że lubi kombinować z pozycją najazdową. Teraz Żyła jeździ podręcznikowo, a poprawę prędkości na progu widać nawet u Kamila Stocha. W tym elemencie trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu zawsze było najdalej do perfekcji. Duży progres widać także u Pawła Wąska, który punktuje regularnie.