• Link został skopiowany

Co za mecz Hurkacza! Takiego jeszcze nie miał. Rywal nie wytrzymał

Hubert Hurkacz pokazał w meczu pierwszej rundy Australian Open nową twarz, a jego rywal - Tallon Griekspoor - podirytowany rzucał rakietą. Polski tenisista wygrał 7:5, 6:4, 6:4. Takiego spotkania z Holendrem jak to nigdy wcześniej nie miał. A w pewnym momencie nowy trener Hurkacza aż zerwał się z krzesła.
Hubert Hurkacz
Eurosport

Hubert Hurkacz wśród innych tenisistów ma opinię jednego z najsympatyczniejszych w tourze i speca od maratonów na korcie. We wtorkowym meczu pokazał nieco inną twarz - taką, którą zapowiadał przed Australian Open jeden z jego nowych trenerów. Zrezygnował z rywalizacji na długim dystansie i przez większość czasu nie wyciągał do rywala pomocnej dłoni. A Holendra Tallona Griekspoora irytowała nie tylko dobra gra Polaka. Ten ostatni zaś już wie, z kim zmierzy się w kolejnej rundzie w Melbourne.

Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"

Na bazie wcześniejszych spotkań Hurkacza z Griekspoorem można było właściwie przyjąć za pewnik, że i we wtorek spędzą dużo czasu na korcie. Wszystkie cztery ich wcześniejsze pojedynki kończyły się maksymalną liczbą setów i co najmniej jednym tie-breakiem. Poprzedni - w 1/8 finału w Rotterdamie w minionym sezonie - składał się aż z trzech tie-breaków i trwał ponad dwie i pół godziny. Ale to i tak nic - aż dwie godziny dłużej grali w pierwszej konfrontacji, którą była pięciosetówka w drugiej rundzie Roland Garros 2023. O tym, jak wyrównana była dotychczas rywalizacja między 27-letnim Polakiem i starszym o rok Holendrem, świadczy też fakt, że do wtorku bilans ich meczów był remisowy. Od teraz minimalnie korzystniejszy jest on dla 17. w światowym rankingu Hurkacza.

We wtorek sami musieli poczekać trochę na wyjście na kort - wcześniejszy kobiecy mecz był długi i zacięty. Hurkacz i Griekspoor - jak na nich - grali wyjątkowo krótko, ale i tak spędzili na korcie prawie dwie i pół godziny. To, że spotkanie nie było jeszcze krótsze, to zasługa drugiego z tenisistów, który w drugiej partii mimo trudnej sytuacji podniósł jeszcze rękawicę.

- Wiemy, że Hubert dysponuje potężnym serwisem. Pole do poprawy widzimy w returnie, bardziej agresywnej grze, koncentracji w ważnych momentach i podejmowaniu decyzji przy grze na styku - wyliczał w rozmowie z Eurosportem przed turniejem w Melbourne Nicolas Massu, który w duecie ze słynnym Ivanem Lendlem od tego sezonu jest szkoleniowcem Hurkacza. Na antypodach towarzyszy Polakowi tylko Chilijczyk.

Próbkę takiej bardziej ofensywnej i przyjemnej dla oka gry tenisista z Wrocławia dał już w niedawnym finale drużynowego United Cup, w którym zmierzył się z Amerykaninem Taylorem Fritzem. Ale wtedy w kluczowym momencie przydarzyły mu się kosztowne błędy i zaliczył kolejną tzw. piękną porażkę. We wtorek w Melbourne tej nowej, bardziej odważnej gry było jeszcze więcej i co najważniejsze - najważniejsze akcje padały łupem Hurkacza. A to daje nadzieję na początku pierwszego w sezonie turnieju wielkoszlemowego.

W secie otwarcia Hurkacz, jak to zazwyczaj, bardzo dobrze serwował, ale do tego świetnie radził sobie też w dłuższych wymianach, w których narzucał swoje warunki. Do tego grał w sposób urozmaicony - często chodził do siatki, dokładał skróty i świetnie się poruszał. 40. na światowej liście Griekspoor, dla którego był to dopiero pierwszy mecz w sezonie, długo odpierał ten napór. W szóstym gemie obronił dwa "break pointy", a w dziesiątym trzy kolejne, które jednocześnie były setbolami. Ale przy stanie 5:6 spasował.

Wcześniej irytował się przeszkadzającym mu słońcem oraz zgłaszał zastrzeżenia co do stanu kortu (po pierwszej partii przedstawiciel organizatorów sprawdzał jakość nawierzchni we wskazanym przez Holendra miejscu). Jego frustracja stopniowo rosła - po ostatniej zepsutej piłce w tej partii rzucił w złości rakietą.

Wyraźnie nie szło mu też na początku kolejnej odsłony, którą zaczął od wyniku 0:3. Potem jednak zebrał się w sobie i zaczął grać bardziej ryzykownie, co zaczęło przynosić mu efekt. Polak był zbyt pasywny w siódmym gemie przy własnym podaniu i dociśnięty przez rywala mylił się. Holender, który nieco ponad rok temu był 21. tenisistą globu, wykorzystał szansę na odrobienie strat. Od stanu 4:4 jednak wrócił ulepszony, agresywniejszy Hurkacz. Jak ważne było wygranie tego seta pokazała reakcja Massu. Oglądający wcześniej spokojnie mecz 45-latek zerwał się z miejsca i bił brawo swojemu zawodnikowi.

Trzecia partia była dużym testem cierpliwości dla Polaka. Nie wykorzystał dwóch okazji na przełamanie w czwartym gemie, a potem dość długo nie miał kolejnych. Obaj zawodnicy w tej części spotkania bardzo dobrze radzili sobie przy własnym serwisie, oddając rywalowi maksymalnie punkt. Wrocławianin jedynego "breaka" na wagę zwycięstwa zapisał na swoim koncie na sam koniec. Wykorzystał w tym gemie dopiero szóstą piłkę meczową.

W drugiej rundzie ćwierćfinalista poprzedniej edycji Australian Open zmierzy się z Serbem Miomirem Kecmanoviciem.

Więcej o:

Komentarze (9)

Co za mecz Hurkacza! Takiego jeszcze nie miał. Rywal nie wytrzymał

spectator_zm
4 miesiące temu
Mam nadzieję, że Eurosport pokaże powtórkę tego meczu dziś wieczorem. Tak jak wczoraj pokazał mecz Igi Świątek. Z przyjemnością popatrzę, mimo że znam wynik...
swistak34
4 miesiące temu
Aż Agnieszka dostała orgazmu
aa_propos
4 miesiące temu
Holedrem? Chyba miało być Holędrem???
kac
4 miesiące temu
Super, dobrze wiedzieć, że mamy na AO przynajmniej jedną osobę w szczytowej formie.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).