9 - tyle meczów w 2025 r. przegrała już Iga Świątek, czyli tyle samo, ile w sezonach 2022 i 2024 oraz nieznacznie mniej niż w 2023 r. (wówczas 11). To powinno niepokoić przed kolejnymi startami, zwłaszcza w Roland Garros, gdzie ostatnio Polka nie miała sobie równych (wygrała cztery z pięciu poprzednich edycji).
Ostatni sprawdzian przed paryskim szlemem wypadł bardzo słabo. W turnieju WTA 1000 w Rzymie obrończyni tytułu już w trzeciej rundzie przegrała 1:6, 5:7 z Danielle Collins (35. WTA), z którą w przeszłości radziła sobie dosyć gładko (do soboty miała bilans 7-1). A po raz ostatni tak szybko pożegnała się z jakimkolwiek "tysięcznikiem" cztery lata temu w Madrycie.
Wim Fissette, czyli trener Świątek, zachęcał ją do bardziej aktywnej gry, lecz niewiele to dawało. "Nasza tenisistka irytowała się kolejnym błędami, kamery pokazały członków jej sztabu na trybunach, którzy mieli wymowne miny. Nic się nie układało. Nogi nie pracowały odpowiednio u Świątek, ale wszystko zaczynało się w głowie [...] Komentatorzy słusznie cały czas podkreślali wielkie napięcie, jakie towarzyszyło Świątek. Po prawie każdym jej zagraniu widać było emocje, niepewność. Jak posłała piłkę na rakietę Collins to czuła, że ta wróci tak mocno, że nie będzie już czego zbierać i tylko irytowała się swoją niemocą" - pisał Dominik Senkowski, dziennikarz Sport.pl, o meczu 23-latki z Collins.
Problemem może być to, co wcześniej Fissette określał jako największy atut polskiej tenisistki. - Mentalność, twarda mentalność - wskazywał w grudniu zeszłego roku w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onetem. Obecnie te słowa wydają się ponurym żartem.
Na kłopoty w sferze mentalnej zwracano uwagę już wcześniej. - Iga zaczęła z powrotem zachowywać się nerwowo. Za szybko wpada w takie stany, w których ciężko jej wyjść. Niedawno miała narzędzia i znajdowała sposób, by odwrócić mecze. Niestety, od początku roku pojawią się stany, jakby Iga cofnęła się do okresu, tych wczesnych swoich występów, kiedy wchodziła do Wielkiego Szlema, jeszcze za czasów trenera Piotra Sierzputowskiego, kiedy zaczęła się rozpędzać do wielkiej kariery - mówił Lech Sidor po lutowych turniejach na Bliskim Wschodzie, nie aż tak udanych dla Polki (półfinał w Dosze i ćwierćfinał w Dubaju) w programie na kanale Meczyki.pl na YouTube.
Komentator wywoływał też do tablicy Darię Abramowicz, psycholożkę zawodniczki. - Daria powinna też wtrącić swoje trzy grosze, bo tak rozchwianej emocjonalnie Igi to chyba pani Daria w swojej karierze, kontaktu z Igą, jeszcze nie miała, więc to jest ewidentnie robota do zrobienia, by Iga przestała wpadać w panikę, to raz, bo takie można było odnieść wrażenie, że ona nie bardzo wierzy w swoje umiejętności. Właśnie to, co było z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. [...] Tu trzeba wprowadzić jakiś plan naprawczy - dodawał.
Zobacz też: Eksperci mówią jednym głosem ws. Świątek. "Rozjeżdża się z rzeczywistością"
Faktem jest, że Iga Świątek czeka na tytuł od zeszłorocznego Roland Garros. A w obecnym sezonie z 36 meczów wygrała 27 i na razie nie wystąpiła w żadnym finale, wyłączając drużynowe rozgrywki United Cup.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!