Andy Murray po wielu latach rywalizacji, wspaniałych sukcesach oraz niestety także szeregu kontuzji, żegna się po sezonie z profesjonalnym tenisem. Oznacza to, że tegoroczny Wimbledon jest dla niego ostatnim w karierze. Szkot zdążył pożegnać się już z kibicami i rywalami podczas specjalnej uroczystości zorganizowanej po deblowym meczu, w którym razem z bratem Jamie'm przegrali 6:7(6), 4:6 z parą Rinky Hijikata/John Peers. Spotkanie z trybun oglądali m.in. Novak Djoković i Iga Świątek, a na portalu X Murraya żegnał też choćby Carlos Alcaraz.
Debel z bratem nie miał być jednak ostatnim występem dwukrotnego mistrza Wimbledonu na londyńskich kortach. Brytyjczyk nie wziął co prawda udziału w rywalizacji singlowej z uwagi na niedawną operację usunięcia cysty na kręgosłupie. Ale miał zagrać także w mikście w parze z rodaczką Emmą Raducanu. Niestety jednak los zdecydował inaczej i Murraya już więcej na kortach Wimbledonu nie zobaczymy.
Powodem jest wycofanie się Raducanu. Brytyjka podjęła taką decyzję z uwagi na ból w nadgarstku. "Niestety obudziłam się dziś z silnym bólem w nadgarstku, dlatego też podjęłam bardzo trudną decyzję o wycofaniu się z dzisiejszego miksta. Jestem mocno zawiedziona, bo bardzo chciałam zagrać razem z Andym, ale muszę zająć się zdrowiem - powiedziała tenisistka. Wraz z trzykrotnym mistrzem wielkoszlemowym mieli zmierzyć się z chińsko-salwadorską parą Zhang Shuai/Marcelo Arevalo.
Na ten moment nie wiadomo czy jej kłopoty zdrowotne oznaczają również koniec jej udziału w rywalizacji singlowej. Brytyjka wyeliminowała w trzeciej rundzie Greczynkę Marię Sakkari, pokonując ją w dwóch setach (6:2, 6:3). O ćwierćfinał zagrać ma z Nowozelandką Lulu Sun w niedzielę 7 lipca, ale nie ma w takiej sytuacji pewności czy do tego dojdzie.