Hubert Hurkacz (11. ATP) znajduje się ostatnio w dobrej formie i wciąż ma szanse na udział w ATP Finals. W minionym tygodniu rywalizował w turnieju ATP 500 w Bazylei, gdzie dotarł do finału. Ostatecznie uległ 6:7(3), 6:7(5) Feliksowi Augerowi-Aliassime (19. ATP). Z kolei w tym tygodniu rozpoczął przygodę z turniejem ATP 1000 w Paryżu. We wtorek 31 października rozegrał pierwszy mecz, a jego rywalem był Sebastian Korda (24. ATP).
Było to czwarte spotkanie tych tenisistów w zawodowej karierze. Faworytem był Polak, który wygrał dwa starcia, w tym ostatnie w Szanghaju 2023, nie tracąc nawet seta. I w pierwszej partii udowodnił, że znów może pokonać Amerykanina.
Najpierw pewnie utrzymał własne podanie, by chwilę później przełamać rywala. Co więcej, wykorzystał już pierwszego break pointa. To dość zaskakujące, ponieważ w ostatnich meczach miał spore problemy w postawieniu kropki nad "i". Następnie wygrał przy własnym serwisie i wyszedł na prowadzenie 3:0. Takiej przewagi nie oddał do końca. Dość powiedzieć, że Korda nie miał ani jednej okazji do przełamania naszego tenisisty.
Nieco gorzej funkcjonował za to serwis Hurkacza. Posłał zaledwie dwa asy przy trzech rywala. Mimo wszystko dobrze spisywał się w innych obszarach gry i wygrał seta 6:3.
Druga partia była bardziej wyrównana i na początku każdy z tenisistów wygrywał gemy przy własnym podaniu. Korda wydawał się zdecydowanie bardziej zmotywowany i nie chciał odpuszczać. W pewnej chwili zaniepokoił kibiców. Poprosił o pomoc medyczną przy stanie 3:2, kiedy poczuł dyskomfort w nadgarstku. Mimo wszystko był w stanie kontynuować rywalizację.
Tylko że było widać, że ból nie odpuszcza, a na twarzy Kordy pojawił się grymas. Z problemów rywala korzystał Hurkacz. Najpierw doprowadził do wyrównania, a w siódmym gemie przełamał przeciwnika i wyszedł na prowadzenie 5:3. I kiedy wydawało się, że Polak bez większych kłopotów wygra seta, to powróciły koszmary - problem w postawieniu kropki nad "i".
Korda wygrał dwa kolejne gemy, przełamał naszego zawodnika i doprowadził do wyrównania 5:5. W związku z tym zapowiadało się na kolejny tie-break. Hurkacz nie chciał do tego dopuścić i w jedenastym gemie miał aż trzy break pointy, ale żadnego nie wykorzystał. Tym samym to rywal przejął inicjatywę i wyszedł na prowadzenie 6:5. Po chwili podrażniony Polak wyrównał i doszło do zapowiadanego tie-breaka.
Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl
Początek należał do Kordy. Zyskał dwa miniprzełamania, dodatkowo utrzymywał też własny serwis i prowadził już 5:0. Wtedy Polak zaliczył genialny powrót. Wygrał kolejne sześć akcji i miał nawet piłkę meczową, ale jej nie wykorzystał, co zemściło się na nim chwilę później. Korda wygrał kolejne trzy piłki i doprowadził do wyrównania 1:1 w setach.
Początek trzeciej partii był kalką drugiej odsłony rywalizacji. Gra znów była wyrównana i nie było szans na przełamanie. Wydawało się jednak, że Polak wraca na dobre tory, grał mocniej i agresywniej. To z czasem przyniosło efekt w postaci przełamania. Hurkacz wygrał ósmego gema przy podaniu rywala i wyszedł na 5:3. Tym razem nie miał już problemu z utrzymaniem przewagi, pewnie utrzymał podanie i wygrał mecz 6:3, 6:7(6), 6:3. Polak zakończył starcie asem serwisowym, po którym wybuchł ogromną radością.
W kolejnej rundzie Polak zmierzy się z Roberto Bautistą (66. ATP). Tym samym pochodzący z Wrocławia tenisista wciąż liczy się w walce o awans do ATP Finals. Musi wygrać kolejne starcia, by zdobyć cenne punkty do rankingu ATP Race, który zadecyduje o uczestnikach turnieju w Turynie. Zadanie nie będzie należało do łatwych, ponieważ w imprezie w Paryżu bierze udział wielu czołowych tenisistów, takich jak między innymi Carlos Alcaraz (2. ATP) czy Daniił Miedwiediew (3. ATP).
Komentarze (6)
Ależ mecz Hurkacza! Zmarnowana szansa, a później wielkie odrodzenie