Novak Djoković wybrał. Rosję, Białoruś i ATP. "Zakaz gry był błędem"

- W ogóle tego nie popieram. Ale w dzisiejszych czasach jest to bardzo delikatny temat. Jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, to wzbudzi wiele kontrowersji - stwierdził Novak Djoković, odnosząc się do zakazu gry rosyjskich i białoruskich zawodników podczas wielkoszlemowego turnieju Wimbledon.

Decyzja organizatorów wielkoszlemowego turnieju Wimbledon o niedopuszczeniu do gry rosyjskich i białoruskich sportowców wywołała sporo kontrwersji. Z jednej strony, decyzja ta w obliczu działań Rosji i Białorusi na Ukrainie jest zrozumiała, jednak wielu tenisistów twierdzi, że krzywdzi zawodników wykluczonych państw. 

Zobacz wideo Borek: Lewandowski chyba dojrzał do tego, by zmienić otoczenie

Novak Djoković poparł decyzję ATP. "W ogóle tego nie popieram"

W obliczu działań podjętych przez organizatorów, władze ATP oraz WTA ogłosiły, że Wimbledon będzie jedynie turniejem pokazowym, a więc nie będą za niego przyznawane punkty do światowych rankingów. Radykalną decyzję władz tenisa poparł lider rankingu ATP Novak Djoković: - Cieszę się, że gracze zebrali się razem i pokazali Wimbledonowi, że kiedy zostanie popełniony błąd, to będą tego konsekwencje. Myślę, że decyzja o zakazie gry była błędem. W ogóle tego nie popieram. Ale w dzisiejszych czasach jest to bardzo delikatny temat. Jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, to wzbudzi wiele kontrowersji - powiedział Serb, cytowany przez Agencję Reutera.

Dla Djokovicia będzie to drugi wielkoszlemowy turniej, podczas którego nie będzie mógł on bronić punktów za poprzedni rok. Wcześniej stało się tak podczas Australian Open, na który nie został on dopuszczony z powodu braku zaszczepienia się przeciwko koronawirusowi: - Z osobistego punktu widzenia, wpływa to na mnie bardzo negatywnie. Nie mam szansy na obronę 4000 punktów, które zdobyłem podczas tych turniejów - dodał. 

Serb nie zamierza jednak rezygnować z występu na Wimbledonie. Jak przyznał gra tam zawsze była dla niego marzeniem: - To bardzo wyjątkowa i dziwna sytuacja. Wimbledon zawsze był jednak moim marzeniem, odkąd byłem dzieckiem. Nie patrzę na to przez pryzmat nagród czy punktów, ale muszą istnieć pewne standardy z wzajemnym szacunkiem. To jedna z tych sytuacji, gdzie zawsze znajdzie się strona przegrana - stwierdził Djoković. 

Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Z takim podejściem do tematu nie zgadza się natomiast Serhij Stachowski. Były ukraiński tenisista zdecydował się wrócić do kraju i bronić go przez rosyjską inwazją. W jednym ze wpisów w mediach społecznościowych przyznał, że decyzja ATP i WTA jest wstydem dla światowego tenisa i stanięciem po stronie najeźdźcy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.