• Link został skopiowany

Bóle, udręka, operacja. Rywalka Świątek cierpi na trudną do zdiagnozowania chorobę

Bartłomiej Kubiak
Niespełna rok temu miała na jajniku cystę wielkości piłki tenisowej. - Bóle i udręka, których doświadczałam, były najgorszym, co mnie spotkało - mówiła po koniecznej operacji Danielle Collins. W czwartek, około 11 czasu polskiego, Amerykanka zagra z Igą Świątek o finał Australian Open.
Danielle Collins rywalką Igi Świątek w półfinale Australian Open
screen, youtube

Przez cztery lata wmawiano jej, że ból, którego doświadcza, jest nieprzyjemny, ale normalny. Że to po prostu problemy z menstruacją, które pogłębia branie leków przeciwzapalnych. Tyle że to nie był zwykły ból menstruacyjny. Okazało się, że Danielle Collins - rywalka Igi Świątek w półfinale Australian Open - cierpi na endometriozę. Trudną do zdiagnozowania i bolesną chorobę ginekologiczną, która charakteryzuje się obecnością komórek błony śluzowej trzonu macicy w innych miejscach ciała.

Zobacz wideo Iga Świątek nagle wdrożyła plan B! Tak Polka zaskoczyła na Australian Open

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Dla Collins był to drugi poważny problem zdrowotny w jej karierze, ponieważ w 2018 roku zdiagnozowano u niej również reumatoidalne zapalenie stawów - chorobę autoimmunologiczną, która powoduje bolesne obrzęki i bóle, które trwają kilka lub nawet kilkanaście dni.

Operacja, która odmieniła życie Danielle Collins

- W końcu doszłam do punktu, w którym nie mogłam dłużej sobie radzić ani z bólem fizycznym, ani psychicznym - opowiadała Collins pół roku temu w rozmowie z Courtney Nguyen z WTA. Już wtedy Amerykanka była po operacji endometriozy. Operacji, która odmieniła całe jej życie - jeszcze w kwietniu 2021 roku miała na jajniku cystę wielkości piłki tenisowej.

O tym, że jest z nią źle, kibice mogli przekonać się dwa miesiące wcześniej. Także w Melbourne - podczas Phillip Island Trophy - gdzie Collins w trakcie meczu z Darią Kasatkiną upadła na kort i trzymała się za brzuch. Ocierając twarz z potu - po interwencji lekarza - ze łzami w oczach dograła trzeciego seta. Przegrała go 1:6 i odpadła w półfinale.

Po tygodniu wycofała się z turnieju w Adelajdzie, gdzie w 1/16 finału pokonała liderkę światowego rankingu Ashley Barty (6:3, 6:4). Jednak dzień później - z powodu mocnego bólu pleców - skreczowała w starciu z Igą Świątek (2:6, 0:3). Już wtedy Collins wiedziała, że cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów. Chorobę, która ma u niej podłoże genetyczne, bo zmagają się z nią także jej babcia oraz ojciec.

"To było naprawdę coś nie do zniesienia"

Ale przez wiele lat Collins o tym nie wiedziała - podobnie jak o endometriozie. Dlatego długo na kortach rywalizowała z dwoma przeciwnikami: jednym po drugiej stronie siatki, a drugim - w jej ciele. Aż do kwietniowej operacji, po której wróciła na kort i z 38 meczów wygrała aż 31.

- Kiedy przez te wszystkie lata wmawiano mi, że bolesne miesiączki się zdarzają, a przyjmowanie leków przeciwzapalnych jest normalne, po prostu czułam, że muszę sobie z tym radzić. Ale to było naprawdę coś nie do zniesienia. Bóle i udręka, których doświadczyłam, były najgorszym, co mnie spotkało - mówiła we wspomnianej rozmowie z WTA.

Już wcześniej Collins tłumaczyła w mediach, że po operacji zmieniła swoje podejście do treningów, ale także nastawienie do życia. - Przede wszystkim zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli chcę dalej grać w tenisa, muszę się nauczyć z tym żyć. Poddałam się gruntownym zmianom w stylu życia, z czego najważniejsze były te w mojej diecie. Poprzez testy na alergię dowiedziałam się, że nie trawię nabiału oraz glutenu. Wyeliminowanie tych dwóch rzeczy sprawiło, że jestem w stanie utrzymać markery stanów zapalnych na niskim poziomie. Ponadto stale monituję symptomy i odpowiednio dozuję lekarstwa. Kiedy jestem poza domem, szalenie ważne są dla mnie akupunktura, masaże, kąpiele w lodowatej czy też w gorącej wodzie z domieszką gorzkiej soli - mówiła Collins w rozmowie z PAP po zeszłorocznym turnieju w Adelajdzie.

"To Collins jest faworytką"

"Ktoś, kto przez to przeszedł, rozumie, co to znaczy walczyć. Teraz, kiedy Collins nie musi mierzyć się z bólem, w jej grze widać wolność" - napisał australijski dziennik "The Age" po środowej wygranej Amerykanki z faworyzowaną Francuzką Alize Cornet (7:5, 6:1). Ta wygrana dała Collins półfinał Austrialian Open. Drugi w karierze, bo dotarła tam już w 2019 roku, kiedy przegrała z Petrą Kvitovą (6:7, 0:6).

Półfinał w Australii to jak na razie dla Collins szczyt sukcesów - najlepszy wynik w turniejach wielkoszlemowych. Pierwszy był wywalczony w bólach. Drugi - już bez bólu. I bez trenera, bo 28-letnia Amerykanka do Melbourne przyleciała bez niego. - I to może jej być największą zaletą. Na pewno nie odda Idze nic za darmo. Powiem więcej: po obejrzeniu obu ćwierćfinałów uważam, że to Collins jest faworytką - przyznał Mats Wilander, ekspert Eurosportu i zdobywca siedmiu tytułów wielkoszlemowych.

Początek meczu Świątek - Collins w czwartek około 11 czasu polskiego.

Więcej o: