Przez cztery lata wmawiano jej, że ból, którego doświadcza, jest nieprzyjemny, ale normalny. Że to po prostu problemy z menstruacją, które pogłębia branie leków przeciwzapalnych. Tyle że to nie był zwykły ból menstruacyjny. Okazało się, że Danielle Collins - rywalka Igi Świątek w półfinale Australian Open - cierpi na endometriozę. Trudną do zdiagnozowania i bolesną chorobę ginekologiczną, która charakteryzuje się obecnością komórek błony śluzowej trzonu macicy w innych miejscach ciała.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Dla Collins był to drugi poważny problem zdrowotny w jej karierze, ponieważ w 2018 roku zdiagnozowano u niej również reumatoidalne zapalenie stawów - chorobę autoimmunologiczną, która powoduje bolesne obrzęki i bóle, które trwają kilka lub nawet kilkanaście dni.
- W końcu doszłam do punktu, w którym nie mogłam dłużej sobie radzić ani z bólem fizycznym, ani psychicznym - opowiadała Collins pół roku temu w rozmowie z Courtney Nguyen z WTA. Już wtedy Amerykanka była po operacji endometriozy. Operacji, która odmieniła całe jej życie - jeszcze w kwietniu 2021 roku miała na jajniku cystę wielkości piłki tenisowej.
O tym, że jest z nią źle, kibice mogli przekonać się dwa miesiące wcześniej. Także w Melbourne - podczas Phillip Island Trophy - gdzie Collins w trakcie meczu z Darią Kasatkiną upadła na kort i trzymała się za brzuch. Ocierając twarz z potu - po interwencji lekarza - ze łzami w oczach dograła trzeciego seta. Przegrała go 1:6 i odpadła w półfinale.
Po tygodniu wycofała się z turnieju w Adelajdzie, gdzie w 1/16 finału pokonała liderkę światowego rankingu Ashley Barty (6:3, 6:4). Jednak dzień później - z powodu mocnego bólu pleców - skreczowała w starciu z Igą Świątek (2:6, 0:3). Już wtedy Collins wiedziała, że cierpi na reumatoidalne zapalenie stawów. Chorobę, która ma u niej podłoże genetyczne, bo zmagają się z nią także jej babcia oraz ojciec.
Ale przez wiele lat Collins o tym nie wiedziała - podobnie jak o endometriozie. Dlatego długo na kortach rywalizowała z dwoma przeciwnikami: jednym po drugiej stronie siatki, a drugim - w jej ciele. Aż do kwietniowej operacji, po której wróciła na kort i z 38 meczów wygrała aż 31.
- Kiedy przez te wszystkie lata wmawiano mi, że bolesne miesiączki się zdarzają, a przyjmowanie leków przeciwzapalnych jest normalne, po prostu czułam, że muszę sobie z tym radzić. Ale to było naprawdę coś nie do zniesienia. Bóle i udręka, których doświadczyłam, były najgorszym, co mnie spotkało - mówiła we wspomnianej rozmowie z WTA.
Już wcześniej Collins tłumaczyła w mediach, że po operacji zmieniła swoje podejście do treningów, ale także nastawienie do życia. - Przede wszystkim zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli chcę dalej grać w tenisa, muszę się nauczyć z tym żyć. Poddałam się gruntownym zmianom w stylu życia, z czego najważniejsze były te w mojej diecie. Poprzez testy na alergię dowiedziałam się, że nie trawię nabiału oraz glutenu. Wyeliminowanie tych dwóch rzeczy sprawiło, że jestem w stanie utrzymać markery stanów zapalnych na niskim poziomie. Ponadto stale monituję symptomy i odpowiednio dozuję lekarstwa. Kiedy jestem poza domem, szalenie ważne są dla mnie akupunktura, masaże, kąpiele w lodowatej czy też w gorącej wodzie z domieszką gorzkiej soli - mówiła Collins w rozmowie z PAP po zeszłorocznym turnieju w Adelajdzie.
"Ktoś, kto przez to przeszedł, rozumie, co to znaczy walczyć. Teraz, kiedy Collins nie musi mierzyć się z bólem, w jej grze widać wolność" - napisał australijski dziennik "The Age" po środowej wygranej Amerykanki z faworyzowaną Francuzką Alize Cornet (7:5, 6:1). Ta wygrana dała Collins półfinał Austrialian Open. Drugi w karierze, bo dotarła tam już w 2019 roku, kiedy przegrała z Petrą Kvitovą (6:7, 0:6).
Półfinał w Australii to jak na razie dla Collins szczyt sukcesów - najlepszy wynik w turniejach wielkoszlemowych. Pierwszy był wywalczony w bólach. Drugi - już bez bólu. I bez trenera, bo 28-letnia Amerykanka do Melbourne przyleciała bez niego. - I to może jej być największą zaletą. Na pewno nie odda Idze nic za darmo. Powiem więcej: po obejrzeniu obu ćwierćfinałów uważam, że to Collins jest faworytką - przyznał Mats Wilander, ekspert Eurosportu i zdobywca siedmiu tytułów wielkoszlemowych.
Początek meczu Świątek - Collins w czwartek około 11 czasu polskiego.