Djoković kręcił głową z niedowierzaniem. Hurkacz zasłużył na zwycięstwo

Dominik Senkowski
Hubert Hurkacz przegrał z Novakiem Djokoviciem w półfinale turnieju w Paryżu. To był nieprawdopodobnie dobry występ naszego zawodnika. Zabrakło mu dwóch punktów do ogrania najlepszego tenisisty świata. Okazję do rewanżu Hurkacz może mieć już za kilka dni podczas Turnieju Mistrzów.

To było trzecie spotkanie pomiędzy Hubertem Hurkaczem a Novakiem Djokoviciem. Za każdym razem nasz tenisista jest coraz bliżej ogrania Serba. Dwa lata temu w pierwszej rundzie Roland Garros przegrał 0:3 w setach. Oglądałem tamten pojedynek z trybuny prasowej kortu centralnego w Paryżu. Pamiętam, że po meczu Djoković bardzo chwalił Hurkacza, ale można było odnieść wrażenie, że sporo w tym kurtuazji. Jego przewaga była wtedy wyraźna. Kilka tygodni później panowie spotkali się w trzeciej rundzie Wimbledonie. Djoković znów wygrał, ale tym razem już w czterech setach. Hurkacz pozostał po sobie lepsze wrażenie.

Zobacz wideo Polska siła tenisa. Hubert Hurkacz i Iga Świątek robią furorę, a ile zarabiają?

Jak odmieniony

W sobotę w półfinale Masters w Paryżu Hurkacz był niezwykle bliski pokonania najlepszego obecnie tenisisty świata (a dla wielu najlepszego w historii). Prowadził 1:0 w setach po kapitalnej pierwszej partii zakończonej wynikiem 6:3. Jak to często bywa w przypadku Djokovicia, po utracie seta wrzuca jeszcze wyższy bieg. Efekt? Szybkie 6:0 dla niego w drugiej partii. Wydawało się, że trzeci set będzie znów formalnością. Tym bardziej, że Serb wyszedł w nim na prowadzenie 3:0.

I wtedy Hurkacz wyszedł na kort odmieniony. Szybko wyrównał stan rywalizacji, przełamując rywala. Walczył tak, jakby wstąpiły w niego nowe siły. Djoković zaczął się irytować, gestykulował w stronę francuskiej publiczności. Nie wykorzystał pierwszej piłki meczowej. Nie był w stanie dobić Polaka, który imponował w grze w obronie. To niezwykłe, jak sprawny jest mierzący 1,96 m wzrostu tenisista z Wrocławia. Tak wysocy zawodnicy mają zwykle spore problemy z koordynacją ruchową. Nie dotyczy to Hurkacza, który raz za razem dochodził do niemożliwie trudnych piłek. Djoković momentami kręcił głową z niedowierzaniem, jak porusza się po korcie Hurkacz.

O losach seta zadecydował tie-break. W nim Polak prowadził z przewagą mini-breaka, emocje sięgały zenitu. Ostatecznie lepszy okazał się Djoković. Dosłownie o włos, od stanu 5:5 wygrał dwie piłki i zamknął spotkanie wynikiem 2:1 w setach. To jednak lider rankingu ATP zmierzy się w niedzielnym finale w Paryżu z lepszym z pary Alexander Zverev - Daniił Miedwiediew.

Hurkacz przegrał, ale zaprezentował się w stolicy Francji kapitalnie. Będąc w sobotę w takiej dyspozycji, prawdopodobnie pokonałby każdego innego tenisistę na świecie. Przegrać z Djokoviciem po tak wyrównanej walce to żaden wstyd. Polak zasłużył w sobotę na wygraną, bo nie tylko zaskoczył Serba w pierwszym secie fantastyczną grą, ale także potrafił podnieść się w trzecim secie. Mamy świetnego tenisistę, który rośnie z tygodnia na tydzień. Ten rok jest dla Hurkacza przełomowy i nikt nie wie, gdzie znajduje się jego limit.

Świetny sezon Hurkacza

Po zeszłym sezonie wydawało się, że Hubert Hurkacz stanął w miejscu, brakowało mu większych sukcesów. Przepracował jednak na tyle solidnie okres przygotowawczy, że od stycznia prezentuje się bardzo solidnie. Wygrał w tym roku trzy turnieje (Delrey Beach, Miami, Metz). Był w półfinale Wimbledonu, pierwszy raz w karierze zagra za kilka dni w Turnieju Mistrzów. Awansował do pierwszej „10" rankingu ATP, a od poniedziałku będzie najwyżej w karierze - na 9. miejscu. Tym samym pobije Wojciecha Fibaka, który nie był wyżej niż 10.

Na zakończenie wspaniałego sezonu czeka Hurkacza występ w ATP Finals. W Turynie wystąpi ośmiu najlepszych dziś na świecie zawodników: Novak Djoković, Danił Miedwiediew, Alexander Zverev, Stefanos Tsitsipas, Andrej Rublew, Matteo Berrettini, Hubert Hurkacz i Casper Ruud. Polak nigdy nie grał w tak prestiżowym turnieju, ale nie ma czego się obawiać. Z każdym z siedmiu przeciwników albo już wygrał, albo stoczył wyrównany pojedynek. Nie ma sensu nakładać na Polaka specjalną presję, ale też sezon 2021 jest dla niego tak wyjątkowy, że w Turynie każdy jego wynik jest możliwy. Turniej Mistrzów rusza 14 listopada. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.