Już awans Karacjewa do ćwierćfinału był historycznym wydarzeniem. Tegoroczny turniej to dla Rosjanina debiut w drabince głównej. Wcześniej przez dziewięć lat odpadał w kwalifikacjach. W końcu je przebrnął, a teraz idzie jak burza. W 2017 roku był poza siódmą setką rankingu. A jeszcze w marcu zeszłego roku znalazł się poza 250. miejscem. Był członkiem rosyjskiej ekipy w ATP Cup, a Daniił Miedwiediew określił go "tajną bronią", gdyby miało dojść do debla. Zapewne jednak nawet on nie spodziewał się, że jego kolega tak dobrze poradzi sobie w grze pojedynczej.
Jak do tej pory przegrał tylko trzy sety. W kwalifikacjach musiał pokonać trzech rywali, a w drabince głównej w drodze do ćwierćfinału wyeliminował zawodników sklasyfikowanych kolejno na 25., 8. i 20. miejscu w rankingu. Karacjew zajmuje 114. miejsce.
Został pierwszym od 1996 roku debiutantem, który doszedł do tego etapu turnieju wielkoszlemowego. Również po raz pierwszy od 2011 roku zdarzyło się, że zawodnik z kwalifikacji dotarł tak daleko. Był również najniżej rozstawionym zawodnikiem od 1991 roku, który osiągnął ćwierćfinał Australian Open.
Już teraz w Australii zarobił więcej, niż przez całą swoją dotychczasową karierę. Do tej pory zyskał niespełna 680 tysięcy dolarów. Większość z tego pochłonęły jednak podróże na zawody. Awans do półfinału już zapewnił mu 850 tysięcy dolarów. Co ciekawe wypłaty za awans do późniejszych etapów turnieju zostały zmniejszone, aby więcej zarobić mogli słabsi gracze, odpadający we wcześniejszych rundach. Gracze tacy, jak Karacjew.
Rosjanin jednak ani myśli odpadać. W ćwierćfinale pokonał Grigora Dimitrowa,18. w rankingu. Mecz był wyrównany aż do połowy trzeciego seta, kiedy Dimitrow doznał urazu pleców. Karacjew wykorzystał to i wykończył przeciwnika, stając się piątym w historii zawodnikiem, który awansował do półfinału wielkoszlemowego turnieju po wcześniejszym przejściu przez kwalifikacje. W samym Australian Open taka historia miała ostatnio miejsce w 1977 roku. Został też pierwszym w erze open tenisistą, który zadebiutował w drabince głównej i od razu wszedł do półfinału.
- To nieprawdopodobne uczucie – powiedział po meczu Karacjew, cytowany przez Eurosport – Początek meczu był dla mnie ciężki. Opanowałem nerwy. Nadal było jednak trudno, w drugim secie próbowałem znaleźć sposób na grę, a w trzecim poczułem się już lepiej – powiedział Rosjanin.
W półfinale zmierzy się on z Novakiem Djokoviciem albo Aleksem Zverevem.