Zwycięstwo Daniiła Miedwiediewa w Turnieju Mistrzów jest wyjątkowe z kilku powodów. Rok temu Rosjanin przegrał wszystkie trzy mecze grupowe w imprezie kończącej sezon. Teraz wyjeżdża z Londynu niepokonany z pięcioma zwycięstwami. Jest pierwszym tenisistą od 13 lat, który w jednym turnieju pokonał trzej najlepszych zawodników w rankingu ATP. W fazie grupowej ograł lidera Novaka Djokovicia w imponującym stylu 6:3, 6:3. W półfinale wyeliminował wicelidera Rafaela Nadala 3:6, 7:6(4), 6:3, a w finale był lepszy od trzeciego na świecie Dominica Thiema 4:6, 7:6(2), 6:4.
Miedwiediew jest dopiero czwartym graczem w historii ATP, który pokonał trójkę najlepszych na świecie podczas jednej imprezy. Dołączył do Davida Nalbandiana (Madryt 2007), Novaka Djokovica (Montreal 2007) i Borisa Beckera (Sztokholm 1994). Jest też pierwszym tenisistą, który w jednym turnieju ograł Djokovicia, Nadala i Thiema. Nikt też od 51 lat nie poradził sobie z trójką najwyżej sklasyfikowanych zawodników w Turnieju Mistrzów.
- To niesamowite - powiedział Rosjanin dziennikarzom po finałowym spotkaniu. Jako niepokonany mistrz zarobił w stolicy Wielkiej Brytanii 1,56 mln dolarów. - Pokonałem Novaka w grupie, Rafę w półfinale i Dominika, obecnie najlepszych tenisistów. To pokazuje, do czego jestem zdolny - dodał. Świadomość własnych umiejętności to jeden z największych atutów 24-latka urodzonego w Moskwie.
Miedwiediew jest coraz lepszy technicznie i taktycznie. Potrafi już rozgrywać mecze jak wytrawny szachista. Nie zawsze gra mocno, nie zawsze bardzo ryzykownie. Jest bardzo różnorodny. Np. w trzecim secie finału z Thiemem zaskoczył rywala częstymi wizytami przy siatce. Rosjanin jest sprawny, a jak na mierzącego prawie 2 metry wzrostu (dokładnie 1,98 m) chłopa - nawet bardzo sprawny.
Miedwiediew jest niezwykle silny mentalnie. Pokazał to w meczach w Nadalem i Thiemem. Oba spotkania nie układały się po jego myśli, w obu przegrywał 0:1 w setach. Potrafił jednak odwrócić losy pojedynków w tie-breakach. Wyzwanie najwyższej próby, bo Hiszpan i Austriak należą do najmocniejszych psychicznie graczy w rozgrywkach.
Rosjanin w pełni zasłużenie sięgnął po tytuł w Londynie. Był bardzo skupiony na grze, walczył do ostatniej piłki i nie dawał się sprowokować. Być może pomogło mu to, że w hali O2 nie było kibiców z uwagi na pandemię. Z publicznością ma różne doświadczenia - ta w Nowym Jorku gwizdała na niego rok temu niemiłosiernie.
Prawdopodobnie pustym trybunami można też wytłumaczyć jego zachowanie po ostatniej piłce finału. Miedwiediew był niezwykle oszczędny w okazywaniu radości, raczej stonowany, spokojny. Kibice pisali: "Jego reakcja była dziwna", "Trudno zrozumieć, dlaczego się nie cieszy?".
Jest nadzieja, że Miedwiediew wreszcie dojrzał. Przez lata wielki talent łączył z trudnym charakterem. Często kłócił się z sędziami. Jednego oskarżył na Wimbledonie o przekupstwo, rzucając w niego monetami.
Wieżyczkę drugiego obijał podczas styczniowego ATP Cup rakietą z niezadowolenia. Po meczu tłumaczył: Nic się nikomu nie stało, wieżyczce także. Nawet nie złamałem sobie rakiety.
Najwięcej wybryków miał podczas wspomnianego US Open 2019. Raz rzucił ręcznikiem w chłopca do podawania piłek, innym razem uderzył rakietą w krzesło, a sędziemu pokazał środkowy palec. Na ten sam gest zdecydował się w kierunku publiczności. Rosjanina można go nie lubić, ale nie można nie doceniać. Tym bardziej po takim triumfie, jak w tegorocznym Turnieju Mistrzów.
W listopadzie Miedwiediew był najlepszy na świecie. W dwóch turniejach w Paryżu i Londynie nie znalazł pogromcy. Wygrał 10 spotkań. Pokonał nie tylko Djokovicia, Nadala i Thiema, ale także m.in. dwa razy Alexandra Zvereva, dwa razy Diego Schwartzmana i Milosa Raonicia.
Jego zwycięstwa wpisują się w trend zmian w męskich rozgrywkach. Dominic Thiem, który w finale przegrał z Daniłłem Miedwiediewem, wygrał w tym roku US Open. Został pierwszym tenisistą od czterech lat spoza „Wielkiej Trójki” (Djoković, Nadal, Federer), który sięgnął po tytuł wielkoszlemowy. Uczynił to też jako pierwszy zawodnik urodzony w latach 90. Thiem regularnie ogrywa już „Wielką Trójkę”. W ostatnich dwóch latach ma z nią bilans 9:3. Starzy mistrzowie jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, bo w Paryżu niedawno najlepszy był Nadal, a w Melbourne Djoković, ale zwycięstwa nie przychodzą im już tak łatwo, jak wcześniej.
Miedwiediew musi teraz udowodnić, że nie dosięgnie go klątwa zwycięzcy Turnieju Mistrzów. Jego rówieśnicy Alexander Zverev i Stefanos Tstistispas, którzy wygrywali w Londynie odpowiednio w 2018 i 2019 roku, w kolejnych sezonach rozczarowywali. Żaden z nich nie sięgnął po szlema. Rosjanin wchodzi w 2021 rok jako największa nadzieja, obok Thiema, na zmianę warty w męskim tenisie.