- Pracujemy nad możliwościami prawnymi, które ograniczą możliwości przemieszczania się. Dlatego już dziś apeluję, żeby nie planować żadnych wyjazdów, żadnych atrakcji turystycznych, żadnych nart w Austrii czy we Włoszech - mówił kilka dni temu Mateusz Morawiecki. Ze słów premiera wynikało, że zbliżającemu okresowi świątecznemu towarzyszyć będą podobne zakazy przemieszczania, jakich świadkami byliśmy podczas świąt wielkanocnych.
Zakaz przemieszczania się może dotyczyć głównie wyjazdów zagranicznych. Prawdopodobnie będzie też jednak dotyczył poruszania się po kraju - wyjazd na narty w Polsce także może się więc okazać niemożliwy. Przynajmniej tak wnioskować można było po ostatniej konferencji premiera. I nie tylko z niej. Wnioskować tak można było przede wszystkim ze słów wicepremiera Jarosława Gowina, który w sobotę w programie "Gość Wydarzeń" w Polsacie zapowiedział, że zimą zostaną prawdopodobnie zamknięte wyciągi narciarskie. - Skoro branże turystyczna i hotelarska są zamknięte, to wydaje się oczywiste, że będzie to też dotyczyć wyciągów narciarskich - podkreślił, komentując przedłużone w sobotę obostrzenia. Wywołało to wielkie emocje w polskich górach, a władze gmin z Podhala i Beskidów już zaczęły liczyć milionowe straty.
Teraz sam Gowin stwierdził jednak, że stoki niebawem mogą być otwarte, a rząd będzie miał dobre wieści dla narciarzy. - W dobrych, rzeczowych rozmowach z branżą narciarską wypracowaliśmy protokół sanitarny, który jeszcze dziś skonsultujemy z GIS. Wygląda na to, że wkrótce będziemy mogli ogłosić dobre wieści dla narciarzy - napisał na Twitterze wicepremier i minister rozwoju.
Wspomniany protokół sanitarny ma zapewnić bezpieczeństwo turystów i pracowników stoków narciarskich. Jak poinformowano w poniedziałek, Gowin wraz z Andrzeje Gutem-Mostowym obecnie prowadzą konsultacje z branżami narciarskimi i hotelowymi, a także z przedstawicielami samorządów.