Kwarty: 15:32, 23:14, 29:12, 23:17.
Polonia: Taylor 29, Wesley 19, Jeklin 10 (3), Kalamiza 3, Grudziński 0 oraz Tenys 15, Pacocha 10 (1), Sidor 4.
Blachy: Pluta 17 (1), Rubczenko 13 (2), Bacik 9, Cooper 9, Korytek 8oraz Hlebowicki 10 (2), Suski 7 (1), Golański 2, Jagoda 0, Trybański 0.
Gracz meczu: Mekeli Wesley - znakomity debiut i Amerykanin chyba zostanie w Polonii.
Polonia-Warbud Warszawa 17 punktami przegrała pierwszą kwartę meczu z Blachami Pruszyński. Jednak całe spotkanie siódmej kolejki zespół Jarosława Zyskowskiego wygrał aż 90:75. Koszykarze Blach jeszcze nie wygrali w tym sezonie na wyjeździe.
Pruszkowianie z dużym animuszem rozpoczęli mecz z Polonią. Czuli, że są faworytami i w pierwszej kwarcie nie pozostawili wątpliwości, że przyjechali do hali w Białołęce by wygrać. Sam Andrzej Pluta w pierwszej kwarcie zdobył tyle punktów co cały zespół gospodarzy i pierwszą kwartę Blachy wygrały aż 32:15. Tyle tylko, że na kolejne punkty rozgrywającego gości (i to już tylko dwa) trzeba było czekać aż do 38. minuty. W tym czasie koszykarze Polonii z nawiązką odrobili straty i wysoko pokonali faworyzowany zespół.
Na początku spotkania gospodarze zagrali właściwie bez obrony. A przynajmniej nie potrafili w żaden sposób powstrzymać Mariusza Bacika, Kordiana Korytka i Romana Rubczenki, a przede wszystkim trafiającego z każdej pozycji Pluty. Zmieniło się to w już w drugiej kwarcie, ale także dlatego, że chyba spokojny już o wynik meczu trener pruszkowian Michalis Kiritsis wpuścił na parkiet drugą piątkę. - Wszystko co najgorsze wydarzyło się właśnie w drugiej kwarcie. Przy tak wysokim prowadzeniu chciałem dać odpocząć podstawowym zawodnikom, a właśnie wtedy straciliśmy nasz rytm. Ale nie chcę jeszcze mówić dokładnie co się stało. To dla mnie mecz tajemnica i rzeczowo o przyczynach takiej porażki będę mógł mówić po dokładnym jego przeanalizowaniu - mówił po meczu trener pokonanych.
Pruszkowianie od drugiej kwarty systematycznie tracili prowadzenie, ale do przerwy jeszcze wygrywali. Na początku trzeciej kwarty świetnie grający John Taylor i nowy w Polonii Mekeli Wesley prawie sami rozgromili pruszkowian. Sześć pierwszych minut warszawiacy wygrali 17:2 i jeszcze przed końcem tej kwarty wygrywali 67:55, a zdenerwowany Tomasz Suski został ukarany przewinieniem technicznym.
W czwartej kwarcie choć za pięć przewinień kolejno parkiet opuszczali Wesley, Goran Kalamiza i Walter Jeklin już nic nie mogło odebrać Polonii zwycięstwa. Warszawiacy jeszcze powiększali przewagę i w 36. minucie prowadzili aż 81:62. - Jak skomentuję to co się stało? Na początku i na końcu meczu byliśmy w dwóch różnych światach. Mamy trochę zamieszania w składzie, zawodnicy nie byli do końca skoncentrowani. Po pierwszej kwarcie pewne zmiany sprawiły, że zespół zaczął grać lepiej, coraz lepiej i jeszcze lepiej i wszystko skończyło się bardzo dobrze - wyjaśnił Zyskowski. - Cały czas wierzyłem w wygraną. W koszykówce czasem nawet prowadzenie 30 punktami można odrobić. Cieszę się, że potrafiliśmy wyjść z takiego dołu mimo tych wszystkich kłopotów z kontuzjami i halą - dodał trener zwycięzców.
W Polonii zadebiutowało wczoraj dwóch (a nie jak wiadomo było jeszcze w piątek - trzech ) koszykarzy. Wesley i Alvydas Tenys mieli niemały udział w wygranej. - Jak ich oceniam? Obaj nam pomogli, ale z konkretną oceną jeszcze poczekajmy. Czy nadal będziemy szukać środkowego zdecydujemy w poniedziałek - powiedział Zyskowski. Anglik Spencer Dunkley, który także miał zagrać w Polonii, przed wczorajszym meczem otrzymał propozycję gwarantowanego kontraktu z występującego w Bundeslidze zespołu TTL Universa Bamberg i podczas meczu był już w Niemczech.
Koszykarze Blach Pruszyński wszystkie trzy mecze rozegrane w tym sezonie na wyjeździe przegrali. Poprzednio w Sopocie (91:99) i w Warszawie z Legią (64:79).