Maraton Warszawski z "Gazetą": XIII Maraton Pokoju

Do 25. Maratonu Warszawskiego, którego patronem medialnym jest ?Gazeta", zostało dziesięć tygodni. Zbigniew Zaremba, inicjator zorganizowania otwartego biegu maratońskiego w stolicy, dyrektor I i II Maratonu Pokoju, opowiada o jego 13. edycji

XIII Maraton Pokoju był jednym z tych, które "miały się nie odbyć". Z warszawskim maratonem - nie tylko zresztą z nim - często bywało tak, że niemal do końca wszystko wisiało na włosku. W 1991 roku ówczesny dyrektor zawodów Janusz Kalinowski w czerwcu skontaktował się ze mną i powiedział, że "maratonu nie będzie". Nie ma sponsorów. Czasu nie było zbyt wiele, ale przez trzy miesiące można wiele zrobić. Szybko skontaktowałem się więc z Józefem Węgrzynem, z którym wspólnie organizowaliśmy pierwszy maraton w 1979 roku, no i zaczęła się "walka". To były dziwne czasy, kiedy socjalistyczne firmy zaczynały mieć olbrzymie kłopoty finansowe, a kapitalistyczne jeszcze nie miały dużych finansów. Zaangażowaliśmy jednak do pracy dwie panie zajmujące się marketingiem, czyli po prostu szukaniem sponsorów. Powoli wszystko zaczynało jakoś wyglądać.

Pamiętam, że nagrodami głównymi były dwa samochody. Najpierw miały to być volkswageny, ale dziwnym trafem "znikły". Jak - o tym wiedzą teraz chyba tylko trzy osoby, a ja jestem jedną z nich. Wiem, ale nie powiem. Ostatecznie na zwycięzców czekały dwie skody.

Impreza startowała z okolic kościoła na ulicy Bernardyńskiej. Piękna pogoda oraz wspólny start maratończyków i dzieci biegnących na krótszym dystansie sprawiły, że w Warszawie po raz 13. z kolei odbył się maraton. Wtedy jednak zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, w jaki sposób zapobiec na przyszłość sytuacji, w której na niewiele przed rozpoczęciem imprezy okazuje się, że nie ma jej komu zrobić. Zanim jednak zrealizowaliśmy konkretny pomysł, minęły jeszcze dwa lata.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.