Po tym, jak Rosja najechała Ukrainę, świat sportu opowiedział się po stronie zaatakowanych. Kolejne federacje, a także sami sportowcy podjęli szereg działań, manifestując swoje wsparcie dla Ukrainy. W efekcie reprezentacje Rosji i Białorusi w wielu dyscyplinach zostały wykluczone z rywalizacji, a zawodnicy z tych państw dostali zakaz startów.
Działania Władimira Putina spotykają się z miażdżącą krytyką przede wszystkim w wielu zachodnich krajach. Rosyjscy sportowcy najczęściej nie decydują się na to, by uderzyć w prezydenta swojego kraju. Krytyka z ich strony należy do rzadkości.
Niektórzy wykazali się odwagą i podjęli temat, choć wiedzieli, jakie grożą im konsekwencje. Głos zabrała tenisistka Anastasija Pawluczenkowa. - Stop przemocy. Stop wojnie - napisała w mediach społecznościowych. W podobnym tonie wypowiedzieli się siatkarka Jekaterina Gamowa czy piłkarz Fiodor Smołow. 32-letni zawodnik w mediach społecznościowych opublikował czarny obraz z wymownym opisem: "Nie dla wojny".
Większość zawodników jednak boi się i milczy. Rosjanie mają świadomość, że przeciwstawianie się Putinowi jest niebezpieczne. Na własnej skórze przekonał się o tym Artiemij Panarin. To rosyjski hokeista, który stanął po stronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i od razu znalazł się na celowniku rosyjskich mediów.
Dziennikarze rozpoczęli atak i przypominali, że Panarin kilka lat wcześniej pobił 18-letnią dziewczynę w jednym z hoteli na Łotwie. Zastraszony zawodnik zdecydował się, by w trakcie sezonu zrobić sobie dwa tygodnie przerwy, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie. Włodarze New York Rangers wydali w tej sprawie oświadczenie. - To taktyka zastraszania. Zastosowano ją, bo Artiemij otwarcie mówił o ostatnich wydarzeniach politycznych w jego kraju - napisano.
- Nie dziwię się, że pozostali wolą milczeć - skomentował Konstantin Sonin, profesor ekonomii z uniwersytetu w Chicago. Czy z tamtych zdarzeń Panarin wyciągnął wnioski? W sprawie ataku Putina na Ukrainę wciąż nie zabrał głosu.
Takie sytuacje sprawiają, że rosyjscy zawodnicy nie chcą wyrażać swojego sprzeciwu wobec reżimu. Aleksandr Owieczkin, 36-letni hokeista Washington Capitals, nie zajął jednoznacznego stanowiska ws. ataku na Ukrainę. Uciekł się tylko do ogólnikowych stwierdzeń.
- Nigdy więcej wojny. Nie ma znaczenia, kto w niej uczestniczy - Rosja, Ukraina czy inne kraje. Musimy żyć w pokoju i w dobrym świecie - oznajmił niedawno gwiazdor ligi NHL. Twierdził przy tym, że nie jest politykiem, tylko sportowcem. Na zdjęciu profilowym w jednym z serwisów społecznościowych wciąż ma jednak ustawioną fotografię, na której dumnie prezentuje się u boku Putina.