Spojrzałem na dwa oświadczenia FIFA. Niewiarygodne. Zniknęło kluczowe zdanie

Michał Kiedrowski
Fanfary, jakie słychać po decyzji FIFA, która poszła za przykładem Polski i wykopała Rosję z futbolowej rodziny, pora już uciszyć. A przy okazji przypomnieć sobie, że piłkarscy działacze wcale nie przestali być przyjaciółmi Władimira Putina - pisze Michał Kiedrowski ze Sport.pl.

Jeszcze raz wziąłem do ręki oświadczenie, które w poniedziałek przedstawiły wspólnie FIFA i Europejska Unia Piłkarska (UEFA). I jeszcze raz mnie ono uderzyło. Przede wszystkim dlatego, że nie ma w nim ani słowa o powodzie zawieszenia Rosji przez obie federacje. Nie pada słowo "wojna", nie pada słowo "inwazja". Jest tylko o solidarności z "cierpiącymi ludźmi na Ukrainie", są słowa o nadziei szybkiej i znaczącej poprawy "sytuacji" na Ukrainie. Ktoś, kto nie zna kontekstu, nic z tego nie zrozumie.  

Zobacz wideo

Ktoś im powiedział: "za ostro towarzysze"?

Pewnie się czepiam, ale uważam, że słowa mają moc. A te słowa w oświadczeniu znaczą tylko: coś musieliśmy zrobić, żeby nie stracić twarzy, a nie chcieliśmy obrazić naszych rosyjskich przyjaciół, a przede wszystkim tego największego, najhojniejszego - Władimira Putina.

A co jest najciekawsze, dzień wcześniej FIFA wydała inne oświadczenie. To niesławne, które przymuszało Polskę do grania z Rosją, która dla niepoznaki miała się nazywać kadrą Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej i nie powiewać żadną flagą. Tamto oświadczenie zaczynało się bardzo mocno: 

Po pierwsze i najważniejsze, FIFA potępia użycie siły przez Rosję w jej inwazji na Ukrainę. Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem, a FIFA wyraża głęboką solidarność wobec wszystkich ludzi dotkniętych przez to, co się stało na Ukrainie

Ciekawi mnie, kto zadbał o to, by 24 godziny później wydać oświadczenie surowsze w karach, a łagodniejsze w treści. Kto zadzwonił i powiedział: Za ostro, towarzysze, za ostro.

MKOl jednoznacznie wskazuje winnych. Nie tak jak FIFA i UEFA

Tak, czepiam się słów, bo mają one znaczenie. Jeśli weźmiemy dzisiejsze oświadczenie Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB), organizacji nie mniej zaprzyjaźnionej z rosyjską elitą polityczną, to mamy czarno na białym napisane, że FIVB odbiera Rosji organizację mistrzostw świata w następstwie militarnej inwazji na Ukrainę. 

Idźmy dalej. Weźmy oświadczenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, w którym MKOL rekomenduje federacjom sportowym wykluczenie Rosji z zawodów. Tam też jest jednoznacznie napisane, że na Ukrainie wojna i kto jest za nią odpowiedzialny. Wymieniony jest nawet Władimir Putin jako ten, który pogwałcił pokój olimpijski, który miał trwać do 20 marca bieżącego roku. Z tego powodu MKOl odebrał prezydentowi Rosji order olimpijski.  

I – nie odbierając zasług Polsce i Szwecji za ich nieugiętą postawę w odmowie gry z Rosją – to właśnie rekomendacja MKOl moim zdaniem najmocniej podziałała na FIFA i UEFA, aby Putina i jego ludzi wykopać z futbolowej rodziny.  

Niestety, obu organizacjom piłkarskim zabrakło odwagi, by nazwać rzeczy po imieniu. A może to nie brak odwagi? Może oni rzeczywiście liczą, że jak "sytuacja na Ukrainie" się uspokoi, będzie tak jak było i rzeka kasy od Putina znów popłynie? 

Więcej o:
Copyright © Agora SA