Trwa wymiana baronów. Wiceszef PZPN dostanie 5. kadencję?

W piątek delegaci Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej wybiorą nowy zarząd i przede wszystkim nowego prezesa. Murowanym faworytem do zwycięstwa jest dotychczasowy szef KPZPN Eugeniusz Nowak, który piastuje tę funkcję od 2000 roku.

Remigiusz Jaskot: Rządzi pan od 16 lat i znów kandyduje. W wielu regionalnych związkach długoletni prezesi przegrywają wybory.

Eugeniusz Nowak: A w wielu trwają na stanowiskach.

Po czterech kadencjach wybory w Wielkopolsce przegrał Stefan Antkowiak, w Łodzi przepadł Edward Potok. Trwa wymiana tzw. baronów?

- Ona trwa cały czas. W kilku przypadkach wymiana była wymuszona sytuacją. W jednym związku kolega zszedł z tego świata, a w kolejnym prezesa odwołano za, nazwijmy to, nieprawidłowości. Trudno mówić o jakiejś wielkiej zmianie. Ale tam, gdzie do zmian dochodzi, taka była wola głosujących. Ja też niczego nie mogę wykluczyć.

Ale chyba może pan czuć się pewnie, bo żadnego kontrkandydata na horyzoncie nie widać.

- Tak nie mogę powiedzieć. Kandydata w naszych wyborach można zgłosić z sali, już na walnym zgromadzeniu. Na razie nie wiem więc, czy będę miał konkurenta. To delegaci decydują, czy osoba, która pełni jedną kadencję lub pięć, na tyle dobrze pracuje, że powinna to robić dalej. Wiek, czy liczba kadencji ma mniejsze znaczenie.

Ale regionalna piłka ma problemy. W trzech najwyższych ligach, czyli wśród 52 zespołów, Kujawsko-Pomorskie, ma jednego przedstawiciela, Olimpię Grudziądz. Jak pan na to ocenia?

- Jest mi przykro i jestem zbulwersowany tym, co się stało z Zawiszą. Nigdy w swoich przewidywaniach nie pomyślałbym, że można kupić klub po to, żeby go unicestwić. Ale jako związek nasz wpływ był żaden, bo co mogliśmy zrobić? Decyduje właściciel. Ale ma pan rację, że Kujawsko-Pomorskie zasługuje na to, żeby w każdej z trzech najwyższych lig mieć przynajmniej jednego przedstawiciela. Mamy duże miasta. W Toruniu Elana nie może wydobyć się z trzeciej ligi. Dobrze stoi Grudziądz, ale o Bydgoszczy nie ma nawet o czym mówić, bo w najwyższej klasie jest trzecioligowy Chemik. Idąc dalej, w 150-tysięcznym Włocławku i niemałym Inowrocławiu też piłka nie wychodzi. Mamy teoretyczny potencjał, ale widocznie nie ma woli, w wielu przypadkach władz. Brakuje też sponsorów.

Żeby ten potencjał ludnościowy przekuć w sukces sportowy, niezbędne jest dobre szkolenie. Jak patrzę na ekstraklasę, to z regionu z młodych widzę Jacka Góralskiego, a z rozpoznawalnych twarzy Macieja Dąbrowskiego, ale ten drugi ma prawie 30 lat. A gdzie młodzież?

- Nieraz nie kojarzymy zawodników, którzy byli u nas jako młodzi piłkarze, ale odeszli do innych klubów. Mamy Ośrodek Szkolenia Młodzieży przy KPZPN. Działa od 11 lat. My tych chłopaków szkolimy, grają w reprezentacjach wojewódzkich. Mamy kilkunastu chłopców, którzy w ostatnich dwóch latach odeszli z naszego ośrodka i przeszli do innych związków. Trafili do Legii, Lecha, czy Pogoni, bo to są marki. Półtora roku temu odszedł od nas Marcin Listkowski. Grał w reprezentacjach młodzieżowych, teraz, jako 18-latek jest w pierwszym zespole Pogoni Szczecin. Wcześniej grał w Lechu Rypin i szukał dla siebie miejsce w lepszym klubie. Przekazaliśmy tę informację do Zawiszy Bydgoszcz, wtedy w ekstraklasie. Myśli pan, że się zainteresowali? To pytanie retoryczne. A chłopak miałby 100 km do domu, a nie 350. Moim zdaniem za 2-3 lata Pogoń zarobi na nim dobre pieniądze. I takich chłopaków, choć może nie na poziomie ekstraklasy, bo są młodzi, jest paru.

Nasz regionalny związek nie istnieje w internecie - stara strona, brak aktywności w social mediach. Dlaczego wielkiego sukcesu, jaki odniosła w internecie centrala PZPN, z kanałem Łączy Nas Piłka, w jakiejś mierze nie przeniesiecie na lokalny grunt?

- Możemy mieć różne zdania. Nie twierdzę, że nasza strona jest najlepsza, ale wszystkie istotne informacje podajemy. Ale sugestię, by naszą politykę zrewidować, przyjmuję. Jeśli dalej będę prezesem, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nasze podejście unowocześnić.

Średnia wieku w zarządzie KPZN jest wysoka. Czy myśli pan, że ona po wyborach się obniży?

- Obniża się po każdych wyborach, ale ja nie mam na to bezpośredniego wpływu, bo to robią delegaci. Jeśli wybiorą młodszych ludzi, to tak się stanie. Demokracja.

Jasne. Ale mając pana poparcie, można wyznaczyć kierunek. Wszyscy szanujemy dekady pracy społecznej, ale w innych związkach pojawiają się młodzi ludzie, a w KPZPN nie.

- To prawda, że średnia wieku może być u nas wyższa niż gdzie indziej, ale jednym z powodów jest brak chętnych. W zdecydowanej większości to praca społeczna. My wiemy, że nie jesteśmy nieśmiertelni i chcemy odmładzać kadry. Ale kiedy chcemy pozyskać nowych ludzi do wydziałów, młodzi pytają, ile zarobią. A przypominam, że od państwa i samorządów na działalność organizacyjną nie dostajemy pieniędzy. A nie każdy chce pracować w ramach wolontariatu.