Dla Niemców, Szwedów, Słoweńców i Hiszpanów Wrocław stał się teraz sportową stolicą Europy. Tu przyjechali fani piłki ręcznej z całej Europy, aby emocjonować się mistrzostwami Starego Kontynentu.
Nikt nie miał wątpliwości, że to niemieccy kibice opanują Halę Stulecia na czas imprezy. Oni do Wrocławia mają najbliżej. I faktycznie zjechali fani z całych Niemiec. Idąc do Hali Stulecia, mijałem samochody m.in. z Lubeki na północy Niemiec, Münster niedaleko holenderskiej granicy czy Baden-Baden na południowym krańcu kraju.
Po drodze spotkałem też kibiców z Sassenburga niedaleko Brunszwiku. Do Wrocławia przyjechali samochodem kempingowym.
- Lubię Polskę. Chętnie tu przyjeżdżam. Ostatni raz w waszym kraju byłem dwa lata temu. Przyjechaliśmy wtedy z dziewczyną trochę pozwiedzać. Lubię wasz kraj za dobre jedzenie i niskie ceny. Macie też dobre piwo. Mocniejszych alkoholi jeszcze nie testowaliśmy, bo musimy kibicować naszym piłkarzom, a kto wie, jak by się skończyły nasze próby - śmieje się Johannes.
- Do Polski przyjechaliśmy w czwórkę. Kochamy piłkę ręczną i naszą reprezentację. Już kilka tygodni wcześniej nasi pracodawcy wiedzieli, że na początku roku bierzemy dwa tygodnie wolnego. Powiedzieli, że mamy nie wracać bez medali. W Niemczech mówi się, że nasza kadra podczas tego turnieju będzie miała podobny atut jak Polacy, czyli kibiców. Niemcy grają u siebie. Zobaczysz na hali, ilu nas będzie - przekonywał.
Johannes miał rację. Podczas pierwszego meczu Hiszpania - Niemcy to niemieccy kibice opanowali Halę Stulecia. Żywiołowo dopingowali swoich kadrowiczów. Na trybunach pojawił się wielki nieobecny w niemieckiej kadrze Uwe Gensheimer, który jest kontuzjowany.
Najmniej liczna w sobotę była grupa hiszpańskich kibiców, która wyróżniała się jedynie flagami. Kilku fanów miało na sobie koszulki piłkarskiej drużyny Barcelony.
- Piłka ręczna w Hiszpanii jest popularna, ale nie może konkurować z piłką nożną. U nas wszyscy mówią, że interesują się futbolem, nawet jeśli w życiu nie byli na żadnym meczu. Hiszpania to kraj znawców futbolu. Ja wolę piłkę ręczną - tłumaczył Jaime z Santander.
Na trybunach podczas pierwszego meczu było głośno, ale kulturalnie. Gdy atakowali Hiszpanie, słychać było głośne skandowanie kibiców "Espania". Krzyczeli nawet Polacy. Gdy zapytałem jednego z nich, dlaczego wspiera akurat drużynę z Półwyspu Iberyjskiego, odpowiedział krótko: - Bo są lepsi.
Atmosfera mocno zgęstniała pod koniec pierwszej połowy, gdy Jorge Maqueda uderzył piłką w twarz niemieckiego gracza Steffana Weinholda. Sędziowie pokazali Hiszpanowi czerwoną kartkę. Hiszpanów schodzących do szatni żegnały głośne gwizdy i buczenie. Ta sytuacja wiele emocji wzbudziła nawet na trybunie prasowej. Jeden z niemieckich dziennikarzy pokłócił się z kolegą po fachu z Hiszpanii. Reporter z Hiszpanii w charakterystyczny dla południowców sposób wymachiwał poirytowany rękoma.
Mecz zakończył się zwycięstwem Hiszpanów 32:29.
O ile w pierwszym spotkaniu niemieccy kibice zdominowali Hiszpanów, o tyle podczas meczu Szwecja - Słowenia na trybunach było już dużo bardziej wyrównanie. Liczniejsza była grupa Skandynawów, ale to Słoweńcy zasłużyli na miano kibiców dnia. Ubrani w niebieskie stroje reprezentacji dopingowali swój zespół przez cały mecz, a odśpiewana przez nich "Zdravljica", czyli hymn państwowy, robiła ogromne wrażenie.
Koszulkami wyróżniali się też Szwedzi, ale głośno swoją drużynę dopingowali tylko w momentach krytycznych, gdy np. słoweńscy zawodnicy zaczęli dominować nad zespołem Trzech Koron. Za to najbardziej żywiołowo Szwedzi reagowali na wbiegające w przerwach meczu tancerki Cheerleaders Wrocław. To oni pobili też najprawdopodobniej rekord najmłodszego kibica w hali. Jedna ze Szwedek trzymała na ręku ok. roczne dziecko z zabawnymi nausznikami tłumiącymi hałas.
- Jeździmy za naszą reprezentacją po całej Europie. Mąż w przeszłości był piłkarzem ręcznym. Grał w ligach lokalnych. Przed mistrzostwami w internecie oglądaliśmy Halę Stulecia. Z zewnątrz wygląda pięknie i robiła wrażenie ogromnej, ale w środku, gdy zasiada się już na trybunach, wygląda to słabiej. Szkoda, że nie ma więcej miejsc dla kibiców. Szwedzi z pewnością by je wykupili - mówiła Alet, kibicka ze Szwecji z barwami narodowymi na policzkach i obowiązkowo w żółtej koszulce reprezentacji.
Na ogół stonowani Skandynawowie udowodnili jednak, że potrafią się bawić. W przerwie meczu spiker prowadzący doping na hali oznajmił, że jeden ze szwedzkich kibiców obchodzi właśnie 60. urodziny. Kibice odśpiewali jubilatowi "Happy Birthday", a organizatorzy wręczyli mu drobny upominek. Jak się okazało, oryginalne urodziny przygotowała Lindowi Henriksenowi jego córka. Napisała wiadomość do polskiej federacji piłki ręcznej z zapytaniem o możliwość zorganizowania nietypowych urodzin. Jubilat siedział w sektorze, który zdominowali kibice ze Słowenii, ale i od nich dostał gromkie brawa.
Szwedzi wygrali 23:21.
"Gdy opuszczałem Szwecję, w miejscowości, w której mieszkam, było -15 stopni Celsjusza. To dobrze, że we Wrocławiu jest cieplej. W dniu rozpoczęcia mistrzostw w tym mieście i wraz z pierwszym meczem w Hali Stulecia temperatura pewnie sięgnie zenitu" - pisał dwa dni przed mistrzostwami na swoim blogu Ola Bränholm, reporter szwedzkiej telewizji SVT Sport. I miał rację. Temperatura podczas pierwszego dnia mistrzostw we Wrocławiu sięgnęła zenitu, a zapełniona Hala Stulecia znów zatętniła sportowym życiem.
Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju sporo kontrowersji wzbudził kapitan szwedzkiej drużyny Tobias Karlsson, który zapowiedział, że w Polsce będzie występował w opasce na ramieniu w kolorach tęczy. Szwedzki dziennik "Sportbladet" napisał, że decyzja Karlssona to odpowiedź na homofobię w Polsce.
Tym informacjom zaprzeczył sam Karlsson, tłumacząc: - Ta opaska to cicha manifestacja mojej akceptacji dla równości. Zakładałbym ją podczas turnieju także wówczas, gdyby odbywał się on w Szwecji, we Francji czy gdziekolwiek indziej. Nie ma ona związku z Polską ani z Polakami. Nie chodzi o politykę, tylko o równość. Wiem, za czym stoję i co reprezentuję. Nie tylko ja, także mój zespół, moja federacja. Będę nosił opaskę przez cały turniej.
Ostatecznie w sobotę w meczu Szwedów ze Słoweńcami Karlsson nie zagrał w tęczowej opasce, bo zabroniła mu tego EHF, czyli Światowa Federacja Piłki Ręcznej. Oficjele tłumaczyli, że opaska kapitana drużyny musi być dopasowana do strojów całego zespołu. Według przepisów powinna być w jednolitym kolorze lub w barwach narodowych.
- Wierzymy, że boisko piłki ręcznej jest miejscem dla ludzi, aby się spotkać i uprawiać sport bez względu na rasę czy poglądy polityczne. Rzeczywiście równość wszystkich ludzi bez względu na rasę, wierzenia czy orientację seksualną jest zawarta w statucie federacji. Niezależnie od naszych osobistych przekonań odnośnie do tego czy innego problemu, EHF jako instytucja nie może pozwolić na takie oświadczenia w trakcie meczu i wydarzenia, jakim jest Euro - wyjaśniał Jean Birhault, prezydent EHF.