Skra w Kielcach z Wlazłym, ale bez Winiarskiego

PGE Skra Bełchatów przyjechała do Kielc na mecz z Effectorem (piątek, godz. 18, Hala Legionów) tylko bez kontuzjowanego przyjmującego Michała Winiarskiego. W składzie są za to inne asy drużyny Miguela Falasci.

Dawno nie było sezonu, przed którym PGE Skra Bełchatów nie sprowadziłby żadnego zawodnika do podstawowej szóstki

Na zarzut, że PGE Skra przespała okres transferowy, jej szefowie odpowiadają pytaniem: ilu jest do wzięcia zawodników lepszych od tych, którzy są w kadrze? Mariusz Wlazły to przecież MVP mistrzostw świata, Facundo Conte był drugim punktującym Pucharu Świata, a Srecko Lisinac z sezonu na sezon robi błyskawiczne postępy. Są oczywiście siatkarze, którzy mogliby wzmocnić zespół, ale albo mają ważne kontrakty - jak Wilfredo Leon - albo ośmiokrotnego mistrza Polski, podobnie zresztą jak i jego rywali, na nich nie stać - jak w przypadku Osmanego Juantoreny. Kubańczyka, który ma już włoski paszport, zobaczymy w listopadzie w Atlas Arenie. Jego nowy zespół - Lube Civitanova - jest rywalem PGE Skry w Lidze Mistrzów. Największym sukcesem bełchatowskiego klubu jest utrzymanie wszystkich podstawowych siatkarzy. Nie było to łatwe, bo kontrakty kończyły się Conte, Nicolasowi Uriarte, Nicolasowi Marechalowi, Karolowi Kłosowi i Andrzejowi Wronie. Tylko obecny mistrz Europy przedłużył umowę na rok, pozostali będą grać w PGE Skrze przez kolejne dwa lata. Nowi w kadrze są Marcin Janusz, Robert Milczarek, Mariusz Marcyniak oraz Mihajło Stanković. Naprawdę nowymi twarzami są dwaj ostatni, bo pozostali wrócili do Bełchatowa. Wciąż nie zapadła decyzja, czy zostanie w Polsce Andres Piza Hernandez, kolumbijski przyjmujący. Na razie jest sprawdzany przez szkoleniowców.

Największy atut Skry nie zmienia się od 11 lat i nazywa się Wlazły. Ile znaczy dla drużyny, pokazał poprzedni sezon. W końcówce kapitan był już tak zmęczony, że był cieniem zawodnika z mistrzostw czy choćby z fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Mimo choroby wychodził na boisko, dlatego w półfinałach PlusLigi po prostu zabrakło mu sił. Latem jednak wypoczął, a szefowie klubu zadbali, żeby miał wartościowego zmiennika, jakim jest Marcel Gromadowski, mistrz Europy z 2009 roku. Na jedną z najjaśniejszych gwiazd PlusLigi powinien wyrosnąć Conte. O jego ogromnych możliwościach i umiejętnościach wiadomo od dawna, ale w ich pokazaniu przeszkadzały mu kontuzje. Końcówka ostatnich rozgrywek i sezon reprezentacyjny pokazały, że Argentyńczyk jest nawet w stanie być liderem drużyny. Wielki potencjał PGE Skra ma wśród środkowych. Numerem jeden stał się Lisinac, a rywalizację zwiększy Marcyniak. Wciąż wielkim atutem jest Uriarte, choć w decydujących spotkaniach ubiegłego sezonu pogubił się, dlatego ważne mecze kończył za niego Aleksa Brdjović (został wypożyczony do Gazpromu Jugry Surgut). Argentyńczyk jest jednak bardzo młodym zawodnikiem, bo ma dopiero 25 lat. A na jego pozycji doświadczenie odgrywa wielką rolę.

Jednoznacznie trudno stwierdzić, czy w PGE Skrze są słabe punkty. Z pewnością nie ma tak wyrównanej kadry jak Asseco Resovia, bo poza środkowymi wyraźnie widać podział na pierwszą szóstkę i zmienników. Trochę żal, że zabraknie Brdjovicia, bo Janusz, choć uważany jest za duży talent, to jednak nie ta klasa co Serb. Może jednak brak silnej konkurencji sprawi, że pewniej poczuje się Uriarte? Największym problemem jest kontuzja Michała Winiarskiego. Jego brak na początku sezonu będzie odczuwalny, bo tej klasy przyjmujących na świecie jest kilku. Marechal to dobry siatkarz, ale do klasy mistrza świata trochę mu brakuje, zwłaszcza w bloku i obronie.

Największa niewiadoma nazywa się Winiarski. Jest pewne, że wróci, kwestia tylko: kiedy? Niewykluczone, że przez pół sezonu drużyna będzie musiała radzić sobie bez niego. Szkoda, bo obecny sezon jest inny od poprzednich. Z powodu braku czasu nie będzie normalnych play-offów, a tylko pierwsza i druga drużyna w fazie zasadniczej zagrają o złoto, a trzecia z czwartą o brąz. Straty punktów ze słabszymi przeciwnikami mogą być bardzo kosztowne. Problemem może też być dyspozycja reprezentantów. Ostatnio jest ich mniej niż kilka lat temu, ale Conte, Uriarte i Kłos mają za sobą Ligę Światową, Puchar Świata, kwalifikacje olimpijskie (Argentyńczycy) i mistrzostwa Europy (Kłos). Marechal wygrał dwie wielkie imprezy, ale był pierwszym zmiennikiem, więc zmęczony nie powinien być. Marechal, Kłos, Lisinac i być może Wrona w styczniu wystąpią w europejskim turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Rio de Janeiro. To nie powinien być jednak problem, bo rywale mają tylu samo zawodników albo nawet więcej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.