Biczfejs na środę tym razem w poniedziałek: spóźniona edycja poligomistrzowa

Czyli, jak to tam mawiają w środowisku piłkarskim: Jak nie udaje Ci się strzelić bramki na wagę finału LM, to chociaż strzel sobie klasycznego biczfejsa. Albo coś koło tego.

*** Choć pierwszym, wychylającym się tutaj przed szereg kandydatem Barcy do soczystego biczfejsa powinien być właściwie Geri Pique, to niestety poszedł on w minioną środę bardziej w dojmujący smutek aniżeli dziką złości i musimy zacząć od kogoś innego. Bo jest jeden piłkarz Dumy Katalonii na którego w tej dziedzinie liczyć można zawsze i wszędzie i który - ależ, kurczę, oczywiście, że tak - nazywa się David Villa. David, kochanie, pokaż co sądzisz o liczbie "7", która przestała być tylko numerem na twoich plecach, a nabrała całkiem niesympatycznej symboliki.

embed

*** Real "traumy siódemkowej" nie przeżył, co nie znaczy, że traumy nie przeżył w ogóle, a jego "siódemka" nie wygięła w głębokiej pogardzie swoich różowych ust. Ba, Cris dorzuci nawet złowrogo zmrużone oczko, które może niespecjalnie działało na Weidenfellera, ale na nas działa. Jest biczfejsowa moc.

embed

*** Kto odpowie w Barcelonie? Nie wiemy, czy w obowiązkach kapitana mieści się wyładowywanie porażki całej drużyny w jednej wymownej minie, ale Xavi i jego brwi tradycyjnie zgłaszają się tutaj na ochotnika. No dobrze, gify co prawda nie pochodzą ze środowego meczu, ale jesteśmy dziwnie pewne, że jego wargi również wczoraj mogły być ściśnięte w linijkę, która jeśli mogłaby mówić, to powiedziałaby wiele bardzo, bardzo brzydkich słów. Po katalońsku oczywiście.

embed
embed

*** Tymczasem w Realu pałeczka biczfejsowa przechodzi do kolejnego piłkarza z ataku. A jeśli Gonzalo przestaje się uśmiechać i spontanicznie poklepywać kolegów po pośladkach, to wiedz, że coś się dzieje i jest to coś poważnego na miarę anulowania wycieczki na Wembley. Jeśli zaczyna zabijać intensywnością swojego wzroku randomowo wybranych kibiców na trybunach Santiago Bernabeu to albo zacznij się martwić, albo podziwiaj kunszt, bo podziwiać zdecydowanie jest co.

embed
embed

*** No i na koniec, żeby trochę już rozładować to ligomistrzowe napięcie i odciążyć piłkarzy Barcy i Realu od zabawiania Was kosztem swojego nieszczęścia, mamy wizytę jednego uroczego Pana z Chelsea. Okej, na tym zdjęciu niekoniecznie uroczego, niekoniecznie w tradycyjnym wizerunku "jestem mały, rozkoszny i stawiam dzisiaj wszystkim cukierki!", ale raczej "strzeliłem focha z przytupem i nie zamierzam zmienić ułożenia rąk prezentującego całkowicie moje wkurzenie, póki nie przyznasz się do winy i mnie nie przeprosisz". Bezcenne.

embed
embed
embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.