Zacznijmy od środy, czyli od ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Mecz Malagi z Borussią zakończył się wynikiem 0:0 i powiedzmy to sobie szczerze: było okropnie nudny i dość słaby. Kilka okazji zmarnował Lewy, kilka Goetze, Malaga też miała swoje szanse, ale przez większość czasu wszyscy dreptali, albo - w chwilach grozy - truchtali po boisku i wymieniali bezproduktywne podania. Ale nie, żeby było tak całkiem bez pozytywów. W roli pozytywu - Isco, kórego kamera pokazywała bardzo chętnie, na co ani przez chwilę nie narzekałyśmy.
No dobrze, to może nie jest najszczęśliwsze ujęcie Hiszpana, więc oddajmy sprawiedliwość jego urodzie zdjęciem nie pochodzącym z tego meczu:
Lepiej było w Madrycie, gdzie Real wykonał ogromny krok w stronę awansu wygrywając z Galatasarya 3:o po golach Cristiano, Benzemy i Higuaina.
Dla gości dwie dobre okazje zmarnował Didier Drogba (wciąż jakoś nei możemy się przyzwyczaić, że on tam gra), niewidoczny też był Burak Yilmaz, jakby nie było - czołowy strzelec tej edycji LM (czołowym strzelcem był do tego meczu, po nim wyprzedził go Cristiano Ronaldo).
Czwartek to już starcia w Lidze Europejskiej, w której najbardziej kibicujemy dwóm londyńskim drużynom - Chelsea i Tottenhamowi. O ile Chelsea grała do tej por w LE na "tak sobie" i do ćwierćfianłów dotarła nie bez problemów, o tyle we wczorajszym meczu pokazała na co ją stać wygrywając z Rubinem Kazań 3:1 , a bohaterem meczu był Torres w Żelaznej Masce:
Strzelił on pierwszego gola, strzelił też ostatniego, pieczętującego zwycięstwo Niebieskich. W międzyczasie do siatki trafił też Victor Moses, a kontaktową bramkę dla Rubina strzelił z karnego Natcho. No i właśnie, gdyby było tylko 2:1 to Rubin mógłby z nadzieją i niecierpliwością wyglądać rewanżu, przy 3:1 nadzieje muszą być nieco mniejsze.
No i teraz pora na najsmutniejsze wieści - Totenham zremisował u siebie 2:2 z FC Basel , a kontuzji doznał nasz ulubiony piłkarz ostatnich miesięcy, niesamowity Gareth Bale. W dodatku Tottenham przegrywał już (u siebie!) 0:2, wyrównał dopiero w drugiej połowie, po golach Adebayora i Sigurdssona.
Najgorsze jednak, że w rewanżu nei zagra Gareth Bale, ostro sfaulowany przez Davida Degena. Kostka Bale'a wygięła sie w bardzo nienaturalny sposób i wyglądało to okropnie, chociaż trener Villas-Boas ma nadzieję, że Gareth szybko wróci do gry, być może już po dwóch meczach przerwy, a "na pewno jeszcze w tym sezonie". Ściskamy kciuki, bardzo, bardzo mocno.
Najgorsze jednak, że w rewanżu nie zagra Gareth Bale, ostro sfaulowany przez Davida Degena. Kostka Bale'a wygięła się w bardzo nienaturalny sposób i wyglądało to okropnie, chociaż trener Villas-Boas ma nadzieję, że Gareth szybko wróci do gry, być może już po dwóch meczach przerwy, a "na pewno jeszcze w tym sezonie". Ściskamy kciuki, bardzo, bardzo mocno.