To był weekend pięknych cieszynek

Chociaż niektóe z nich, mimo, że tak piękne, wcale nam się nie podobały.

Ot, chociażby jak ta piękna zbiorowa cieszynka Schalke Gelsenkirchen, które pokonało "naszą" Borussię 2:1 na jej własnym stadionie. Nie pomógł niestety gol Lewandowskiego, a mistrzowie Niemiec coraz bardziej oddalają się w tabeli od liderującego Bayernu.

No dobrze, to, że jednego z goli dla Schalke zdobył nasz Ibi Afellay jest pewnym pocieszeniem...

Reuters

Była też cieszynka "na Hulka", tudzież na zmodyfikowanego Balotellego, którą bardzo ładnie wykonał Edin Dżeko z Manchesteru City . City zaczęło od straty gola w meczu z West Bromwich, ale właśnie dzielny Bośniak najpierw wyrównał, a potem strzelił gola na miarę trzech punktów.

Manchester United też zaczął od straty gola w meczu ze Stoke, chociaż strzelił go... sam Wayne Rooney. Tyle, że cokolwiek nie do tej bramki co trzeba. Zdenerwował się on, zdenerwowali koledzy i postanowili rozwiązać worek z bramkami na Old Trafford. Najpierw swe winy, strzelając wyrównującego gola, odkupił Rooney, przed przerwą van Persie podwyższył na 2:1, tuż po przerwie trafił do siatki Welbeck i wtedy Stoke się wkurzyło i pokazało, że wcale nie potrzebuje Rooneya żeby strzelać bramki De Gei Kightly strzelił więc na 2:3, na co jeszcze raz odpowiedział Rooney. Ach, cóż to był za mecz!

?-? footyroom.com przez footyroom

Takim samym stosunkiem bramek, czyli 4:2 Chelsea wygrała z Tottenhamem , z tym, że to Tottenham grał u siebie. Andre Villas Boas miał widocznie sentyment do Chelsea, Chelsea nie miałą chyba jednak sentymentu do Villasa Boasa. Gole strzelali Gallas i Defoe dla Kogutów, oraz Cahill, Mata (x2) i Sturridge dla Chelsea.

?-? footyroom.com przez footyroom

Złe wieści dla fanek Arsenalu: Kanonierzy przegrali z Norwich 0:1. I marne w tym pocieszenie, że w bramce nie stał nasz kontuzjowany Wojtuś. To już druga porażka Arsenalu w tym sezonie, nazwijmy ją jednak "wypadkiem przy pracy".

Hitem soboty miał być mecz na szczycie Serie A, czyli Juve - Napoli. Długo, długo nic się nie działo, aż tu buuuuuuuuuum! Martin Caceres!

A potem jeszcze jedno buuum - Pogba! Obaj wprowadzeni w drugiej połowie, przez asystenta, odbywającego wciąż karę, trenera Comte. Tym samym Juve wysunęło się na samodzielne prowadzenie w tabeli, wyprzedzając Napoli o cenne trzy punkty.

A o tym, co działo się w Primera Division (a działo się, że huuuuuu....) opowie Wam już wkrótce red. Marina.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.