Adam Małysz już od trzynastu lat jest "skokowej" emeryturze. Od dawna zatem nie musi w czasie Bożego Narodzenia zaprzątać sobie głowy przygotowaniami do Turnieju Czterech Skoczni, który tradycyjnie co sezon rozpoczyna się krótko po świętach. A jak same obchody narodzin Jezusa Chrystusa wyglądały przez lata w domu Małyszów? Jak się okazuje, święta są dla nich mieszanką dwóch tradycji.
Konkretniej mówiąc, tradycji katolickiej oraz protestanckiej. W 2021 roku w rozmowie z Robertem Mazurkiem z RMF FM Małysz ujawnił, że on sam jest wyznawcą luteranizmu, podczas gdy jego żona Izabela to katoliczka. Z tego powodu ślub zawarty przez nich w 1997 roku był ekumeniczny, czyli po prostu łączący tradycje obu wyznań. Co ciekawe, taka odmienność w ich małżeństwie nie jest jedynym takim przypadkiem w rodzinie Małyszów. Dotyczy to niemalże każdego pokolenia. Teść naszego mistrza był ewangelikiem, podobnie jak jego zięć. Tymczasem zarówno teściowa, jak i córka Małysza są katoliczkami.
Jak ten ewangelicko-katolicki "mix" wpływa na obchody świąt w ich domu? - W przeciwieństwie do katolików, my możemy jeść mięso w Wigilię. W domu rodzinnym jadłem wtedy mięso. U nas w domu najczęściej była pieczona kaczka, ale z tym bywa różnie. Przekonałem się jednak też do karpia. Albo kupujemy fileta, albo moja teściowa ma złotą rękę do wyciągania z niego ości - powiedział Małysz, cytowany przez "Przegląd Sportowy".
Okazuje się też, że z Małyszami nie ma łatwo... Święty Mikołaj. Nie może on bowiem liczyć na listy z życzeniami. - W moim przypadku jest tak, że św. Mikołaj musi dobrze słuchać, co tam w ciągu roku się dzieje, co chciałbym, co potrzebował. Nie wybieramy sobie i nie losujemy, tak jak niektórzy, tylko raczej jeden drugiemu robi niespodziankę - opowiedział czterokrotny triumfator Pucharu Świata.