Po pierwszej serii Klemens Murańka zajmował 21. miejsce. Skoczył 127 metrów i wydawało się, że będzie w stanie awansować nawet do drugiej dziesiątki. - Sam mówił, że nieco przesadził, za agresywnie podszedł do tego skoku - mówił w przerwie konkursu dla TVP Sport Adam Małysz.
Finałowa seria nie poszła jednak po jego myśli. 121 metrów, ale ważniejsze w przypadku Murańki od odległości było to, że spokojnie wylądował. Przy wybiciu Polak popełnił podobny błąd, jak w pierwszej serii. Odbił się tylko z jednej narty, agresywnie położył na narty i zachwiał w powietrzu. Nie pomogły zapewne także trudne warunki. Ostatecznie udało mu się utrzymać równowagę w locie, uniknąć groźnego upadku i wylądować, ale uzyskał tylko 121 metrów. - Nartka nie wysła i co? Bez punktów! Znaczy jeden punkt zdobyty. Najważniejsze, że cały i zdrowy - napisał Murańka na Instagramie po konkursie.
Skoczek skończył zawody na 30. pozycji i zdobył tylko jeden punkt do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W niej Murańka jest 28. z dorobkiem 112 punktów zdobytych w tym sezonie. Przed nim znajduje się pięciu Polaków - trzeci Kamil Stoch, czwarty Piotr Żyła, szósty Dawid Kubacki, piętnasty Andrzej Stękała i 26. Jakub Wolny, który wyprzedził Murańkę dzięki 14. pozycji w sobotnim konkursie.
W zeszłym tygodniu Murańka osiągnął swój najlepszy wynik w karierze - był czwarty podczas zawodów w Willingen. Weekend Pucharu Świata w Klingenthal trwa dalej. Na niedzielę zaplanowano prolog o godzinie 13:00 i drugi konkurs indywidualny o 14:30. Relacje na żywo na Sport.pl.