Czy ktoś jest w stanie zatrzymać Graneruda? Szef Norwegów: To jedyna słabość Halvora

Łukasz Jachimiak
- Halvor był ostatnio w domu prawie miesiąc temu. Nasza kadra może wracać po każdych zawodach. Ale wtedy zawsze jest niepewność czy będzie mogła ponownie wyjechać - mówi Clas Brede Brathen. Szefa norweskich skoków pytamy, czy surowym, antycovidowym przepisom w swoim kraju norwescy skoczkowie zawdzięczają świetną formę.

Za nami już 20 z planowanych 35 konkursów sezonu 2020/2021 w Pucharze Świata. Norwegowie są najlepsi. Wygrali 11 startów (8 Granerud, po jednym Lindvik, Johansson i drużyna), wywalczyli 22 miejsca na podium. Granerud jest liderem PŚ i ma zdecydowaną przewagę nad Markusem Eisenbichlerem (318 pkt) oraz Kamilem Stochem (481 pkt). W Pucharze Narodów drużyna Alexandra Stoeckla wyprzedza Polskę o 327 pkt i Niemcy aż o 1010 pkt. Norwegia zdobyła też złoty medal MŚ w lotach w grudniu w Planicy. I nie wygląda na to, by sukcesy Graneruda i jego kolegów nagle miały się skończyć. Oni wygrali pięć ostatnich konkursów PŚ i są faworytami weekendowych startów w Klingenthal. A zwłaszcza Granerud, który w piątek był najlepszy w obu seriach treningowych i w prologu.

Zobacz wideo "Słowa Graneruda to akt frustracji. Przeprosił i sprawa jest zakończona"

Łukasz Jachimiak: Czy już przyjmujecie gratulacje za Kryształową Kulę dla Halvora Engera Graneruda?

Clas Brede Brathen: Jest jeszcze o wiele za wcześnie, żeby stwierdzić, że Halvor ją zdobędzie. Ale na razie wszystko wygląda dla nas bardzo dobrze.

Norweskie media twierdzą, że Granerud jest takim dominatorem, jak kilka lat temu Gregor Schlierenzauer i wiele lat temu Matti Nykaenen. Podobają się Panu te porównania?

- Moim zdaniem Halvor jest blisko swojego najlepszego, możliwego poziomu. Jeśli chodzi o porównania, to jeszcze nie dominuje jak jednego sezonu Ryoyu Kobayashi, innego Peter Prevc i jak nasza Maren Lundby w jej topowym sezonie [zimą 2018/2019 wygrała 12 z 24 konkursów i aż 19 razy wskoczyła na podium]. Natomiast do Gregora i Mattiego w ogóle nie ma co Halvora porównywać, bo jeśli chodzi o całą karierę, to jest mu do tych wielkich mistrzów bardzo daleko. I tak samo daleko jest mu do waszych fantastycznych skoczków, czyli Kamila Stocha i Adama Małysza. Jestem pewny, że Halvor doskonale o tym wie. I że ogromnym szacunkiem darzy osiągnięcia wymienionych gwiazd wszech czasów w skokach.

Co takiego ma Granerud, że wyraźnie wygrywa z resztą świata? To coś szczególnego w technice?

- Halvor jest tak dobry, bo świetnie działa u niego wszystko, cały pakiet rzeczy potrzebnych w skokach - moc, technika, pewność. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni, że on wskoczył na aż tak wysoki poziom. I że jest w tym stały.

Nie rozregulowały go nawet wielkie problemy w Zakopanem, gdzie zupełnie nie radził sobie z rozbiegiem i miał zdecydowanie najgorszy występ w sezonie, był 23. A za tydzień Puchar Świata znów zawita do Zakopanego. Czy Halvor znów będzie się męczył?

- W całym sezonie to jest jedyna słabość Halvora - dojazd do progu na niektórych skoczniach. Bo przed Zakopanem nie radził sobie też w Innsbrucku i Bischofshofen. Ale w styczniu w Zakopanem w końcu mieliśmy kilka pozytywnych obserwacji i mamy nadzieję, że za tydzień, gdy skoki narciarskie wrócą do swojej mekki, Halvor na tych doświadczeniach zacznie budować coś dobrego.

Czy można powiedzieć, że pandemia służy norweskiej kadrze? Przez antycovidową politykę norweskiego rządu Wasz zespół rzadko wraca do domu. Po ludzku to minus, ale ze sportowego punktu widzenia, jest więcej czasu na trening i mniej zmęczenia podróżami.

- Nasz zespół w tej trudnej rzeczywistości zebrał wiele pozytywnych doświadczeń. Wszyscy organizatorzy poszczególnych konkursów spisują się świetnie, pomagają, są bardzo zaangażowani. W ogóle sezon mija bardzo dobrze. Doceńmy tu Polskę, która wkłada ogromny wysiłek w to, żebyśmy w męskim Pucharze Świata mieli w tym sezonie wspaniały kalendarz. Ogromne podziękowania za wszystko także dla Sandro Pertile i całej ciężko pracującej obsługi skoków z FIS-u.

Może Pan powiedzieć, kiedy ostatnio Granerud był w swoim domu?

- Prawie miesiąc temu, po konkursach w Titisee-Neustadt. Nasza kadra może wracać po każdych zawodach. Ale wtedy zawsze jest niepewność czy będzie mogła ponownie wyjechać.

Co się u Was działo, gdy podejmowano decyzję, że norwescy biegacze narciarscy nie wystartują w Tour de Ski? Czy był pomysł, żeby norwescy skoczkowie opuścili Turniej Czterech Skoczni albo jakieś inne zawody Pucharu Świata?

- Nigdy nie było kwestii, że moglibyśmy w czymś nie uczestniczyć i dzięki temu ochronić się w tych trudnych czasach. I patrząc na osiągane przez nas wyniki, jesteśmy szczęśliwi, że nic takiego się nie stało.

Nikt nie naciskał na norweskie skoki, żeby podjęły taką decyzję jak norweskie biegi - dobrze rozumiem?

- Na pewno był ktoś, kto chciał, żebyśmy zostali w domu. Ale tego nie zrobiliśmy.

A czy zrobicie coś w sprawie sprzętu, który ciągle Wam się gubi? Teraz w Hinzenbach z powodu braku nart w piątek w Pucharze Świata nie startuje Maren Lundby.

- Rzeczywiście mamy w tym sezonie za dużo problemów ze sprzętem. Musimy pomyśleć, co zrobić, żeby ten problem rozwiązać już do końca sezonu.

Może powinniście zacząć wozić sprzęt busami, skoro linie lotnicze notorycznie go gubią?

- Możliwe. Z pewnością musimy znaleźć lepsze rozwiązanie od dotychczasowego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.