W sobotniej drużynówce, którą wygrała Austria przed Polską i Norwegią, widzieliśmy świetny i niezły skok Kamila Stocha oraz taki występ Graneruda, po którym lider Pucharu Świata miał nietęgą minę.
Norweg zatrzymał się na chwilę przed kamerami TVP Sport i Eurosportu. - To nieprawdopodobne, żeby tracić ponad kilometr na rozbiegu. Myślałem, że wiem, gdzie leży problem i jak go rozwiązać, ale się myliłem. W tej chwili nie mam żadnej nadziei - powiedział.
Czy problemy Graneruda mogą być spowodowane tym, że w Zakopanem nie ma Kennetha Gangnesa, kiedyś skoczka, a dziś serwismena norweskiej kadry?
- Smary i sposób smarowania nart to ważne kwestie, ale nie na tyle, żeby dawały różnicę aż 1,5-2 km/h w prędkości na progu - mówi Jan Szturc.
Trener, który nauczył skakać m.in. Adama Małysza, Piotra Żyłę i Aleksandra Zniszczoła, mówi o takich wartościach, bo aż tyle traci Granerud do innych zawodników. Stoch, który należy do najwolniejszych skoczków, miał w sobotę prędkości 89,7 i 89,9 km. Granerud, jadąc z tych samych belek startowych - nr 12 i nr 13 - miał na progu 88,1 i 88,5 km/h. Czyli w pierwszej serii był wolniejszy od Stocha o 1,8, a w drugiej - o 1,4 km/h.
- To prawda, że w Zakopanem nie ma Kennetha. Jest w domu, ponieważ spodziewa się narodzin swojego pierwszego dziecka - mówi nam Clas Brede Brathen, szef norweskich skoków. - Ale na pewno nie przez nieobecność Kennetha Granerud ma tak ekstremalnie niskie prędkości. Ten sam problem mieliśmy w Innsbrucku - dodaje Brathen.
Co więc sprawia, że lider Pucharu Świata na niektórych skoczniach jeździ do progu znacznie gorzej niż na innych? - Niestety, nie wiemy. Mamy nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie, ale na razie nie wiemy - odpowiada Brathen.
- Granerud jest inny niż jeszcze tydzień temu w Titisee-Neustadt nie tylko na najeździe, ale też w odbiciu - mówi z kolei Szturc.
- Zaobserwowałem, że on coraz gorzej ustawia stopy. Za bardzo mu uciekają na zewnątrz. Przez to zewnętrznymi krawędziami nart trze o brzegi torów i to go spowalnia. Pogubił się na dojeździe, nie ma swobody - analizuje doświadczony trener.
Szturc podkreśla, że przez te błędy Granerud popełnia następne. - To, co robi na dojeździe, go denerwuje. Usztywnia się więc, a to ma wpływ na odbicie - mówi. - Można jechać wolniej od innych, nawet znacznie wolniej, a i tak zrobić swoje. Adam Małysz swego czasu jeździł wolno, a skakał daleko, Kamil też często to robi. Granerudowi brakuje doświadczenia, za bardzo się przejmuje i zbyt nerwowo reaguje - dodaje trener.
To prawda, że niskie prędkości na progu nie muszą przekreślać zawodnika. Najlepszym przykładem występ Stocha na ostatnich igrzyskach olimpijskich. Zdobywając złoty medal w Pjongczangu w 2018 roku Stoch był w rundzie finałowej szybszy tylko od dwóch skoczków (ale nie tracił do najlepszych aż tyle, co teraz Granerud).
- Im mocniej na najeździe Granerud pcha, chcąc zwiększyć prędkość, tym bardziej stopy mu się rozjeżdżają i błąd się potęguje. A czując to, Norweg się denerwuje i na progu się rzuca, jest zbyt agresywny - mówi Szturc. - Efekt jest taki, że on teraz nie robi normalnego pchania nogami przy wyjściu z progu, tylko jest za daleko z przodu tułowiem i przez to odbicie zaczyna od góry. Środek ciężkości ma za bardzo z przodu, nie wykorzystuje nóg, a jak na progu nie jest dopchane nogami, to zawodnik nie ma szans odlecieć - podsumowuje trener.
Zupełnie inaczej trener opisuje dojazd do progu Stocha. - Już nie musimy się przejmować tym, co było w piątek. Wtedy były błędy. Ale w sobotę Kamil poprawił pozycję. Utrzymał biodro, przy odbiciu ładnie się nim nakręcił nad nartę, bardzo fajnie wszystko zrobił. W pierwszej serii skoczył znakomicie, w drugiej spóźnił odbicie, ale poza tym technicznie było dobrze. Gdyby miał lepsze warunki, to i mimo tego spóźnienia by poleciał daleko. Generalnie wszystko w skokach Kamila jest okej - uspokaja szkoleniowiec.
Komentarze (14)
Granerud ma ogromne problemy w Zakopanem. Przyznał: Nie mam żadnej nadziei. To nieprawdopodobne