Taktyczna zagrywka Doleżala wypaliła! Zdenerwowany Granerud ma problem w Zakopanem

To 15. polskie podium w sezonie. W zaledwie 15 rozegranych konkursach. Ale Polska prowadziła przez prawie całą drużynówkę w Zakopanem, a wygrała Austria. - Niedosyt jest. W normalnych warunkach skończyłoby się inaczej. Jestem tego pewny - powiedział Michal Doleżal przed kamerą TVP Sport.

Dopiero co była gorsza niedziela w Titisee-Neustadt (bez Polaka na podium), dopiero co były niemrawe kwalifikacje w piątek na Wielkiej Krokwi. W sobotę nasi skoczkowie pokazali power. Długo wydawało się, że wygrają. I to z wyraźną przewagą. Niestety, jeden słabszy skok - 115,5 m Andrzeja Stękały w drugiej serii - zaważył na tym, że swoją szansę wykorzystali Austriacy.

Zobacz wideo "Kamil Stoch ruszył w pogoń za trzecią w karierze Kryształową Kulą"

Stoch się odnalazł. W pierwszej serii odleciał wszystkim

Zaczął Piotr Żyła. W swoje 34. urodziny poleciał 136 metrów. Gorzej od Michaela Hayboecka, który lądował aż 4,5 metra dalej. Polska po pierwszej z ośmiu serii konkursu nie prowadziła, była o 7,7 pkt za Austrią. Ale później byliśmy wyraźnie najlepsi aż do siódmej z ośmiu serii.

Przede wszystkim wypaliła taktyczna zagrywka trenera Doleżala, który do drugiej grupy wstawił Kamila Stocha. Niedawny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni zwykle pracuje dla zespołu na ostatniej zmianie. Ale w piątek szukał najlepszej wersji siebie. Na treningach był 9. i 18., w kwalifikacjach 19. W sobotę dostał trochę spokoju, nie musiał kończyć konkursu. I się odnalazł. Odpalił zwłaszcza w pierwszym skoku.

Te liczby mówią wszystko. W trudnych warunkach w tej grupie zobaczyliśmy tylko jeden daleki skok. I przepaść między tym jednym zawodnikiem, który poleciał, a resztą, która walczyła z niskimi prędkościami i trudnym wiatrem, ale poległa.

Granerud ma problem

Zawiódł szczególnie Halvor Egner Granerud. Lider Pucharu Świata ma w Zakopanem problem. Jeździ do progu najwolniej, ląduje blisko. W pierwszej serii drużynówki miał indywidualnie dopiero 27. wynik. Na 36 startujących. W piątek męczył się podobnie - w treningach był 13. i 35., w kwalifikacjach 44.

Po kwalifikacjach Granerud zdenerwował się tak bardzo, że z dziennikarzami nie rozmawiał. Każdy widzi, że ma problem z dojazdem do progu, ale nikt nie wie, czy to jego jedyny problem. W każdym razie przed niedzielnym konkursem indywidualnym wiele wskazuje na to, że Stoch może odrobić do Norwega sporo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (Granerud ma 948 pkt, trzeci Stoch traci do niego 326 pkt. A do drugiego Markusa Eisenbichlera - 62 pkt).

Nasz najlepszy skoczek w pierwszej serii drużynówki miał piąty wynik. Ale to on zrobił dla swojej drużyny najwięcej, to on wypracował największą przewagę.

A że później jeszcze poprawił Andrzej Stękała, że swoje zrobił Dawid Kubacki, to po połowie rywalizacji Polska była blisko zwycięstwa.

Stękała przeprosił, Stoch pięknie odpowiedział

W drugiej serii Stoch znów był lepszy od Graneruda (Kamil 119,2 pkt za 126,5 m bez wiatru, a Halvor 114,7 za 131,5 m z wiatrem 1 m/s pod narty)

Ale w drugiej serii wyraźnie gorszy od samego siebie z pierwszej serii był Stękała. W trudnych warunkach nie skoczył najlepiej i spadł na 115,5 m. Przepraszał drużynę, czuł, że z jego winy wygrała Austria, a nie Polska.

- W normalnych warunkach skończyłoby się inaczej. Jestem tego pewny - Doleżal nie miał wątpliwości, że Stękała nie zawalił.

"Z winy Andrzeja jest to drugie miejsce. Gdyby go nie było w drużynie, to nie byłoby nas na podium" - spuentował Stoch w TVP Sport.

Uciekło zwycięstwo, Żyła nie skoczy - niedosyt. Ale nie narzekajmy

Zwycięstwo było blisko, ale uciekło. Żyła - w sobotę najlepszy z Polaków (miał 3. wynik, 5. indywidualnie był Kubacki, 8. Stoch, a 20. Stękała) - w niedzielę nie wystartuje, bo w kwalifikacjach został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon. Tak, niedosyt jest spory. Ale Stoch, Kubacki i Stękała również mogą walczyć o podium. Kolejne tej pięknie układającej się dla nas zimy.

Mamy 15 podiów w 15 startach. Takich statystyk nie mieliśmy nigdy, nawet za trwającej trzy lata kadencji Stefana Horngachera, gdy Polacy w Top 3 stali się stałym elementem Pucharu Świata. A przecież liderów naszej kadry (Stocha, Kubackiego i Żyły) nie było na dwóch konkursach w Niżnym Tagile.

W sobotę mimo wszystko umocniliśmy się na prowadzeniu w Pucharze Narodów. Norwegów wyprzedzaliśmy tylko o 18 punktów, teraz jesteśmy od nich lepsi o 68 pkt, bo my dostaliśmy 350, a oni - 300 pkt. Trzeci w PN Niemcy tracą już do nas bardzo dużo - aż 562 pkt.

Zawodnicy Stefana Horngachera tej zimy też zrobili sporo. Karl Geiger zdobył złoto MŚ w lotach, drużyna wywalczyła srebro, w PŚ mają osiem podiów. Ale osiem to prawie dwa razy mniej niż 15. Na razie sezon 2020/2021 jest czasem Polaków. Ze zwycięstwem Stocha w Turnieju Czterech Skoczni, z medalem drużyny na MŚ w lotach, z wygranymi konkursami w PŚ Stocha, Kubackiego i drużyny (Norwegowie zwycięstw mają więcej - sześć - ale wszystkie Graneruda). A to jeszcze nawet nie połowa. Jeszcze będzie 20 konkursów Pucharu Świata, jeszcze będą MŚ w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie. Trwaj zimo, bo jesteś piękna!

Więcej o:
Copyright © Agora SA